ROZDZIAŁ 6
- Cholera! – wrzasnęłam na cały dom, gdy gorąca prostownica
dotknęłam mojego wskazującego palca. Poczułam przeszywające ciepło, a następnie
oparzenie poczerwieniało. Jestem kompletną niezdarą. Był piątkowy poranek.
Szykowałam się do szkoły. Gdybym wiedziała, że tak się stanie, zdecydowałabym
się na falowane włosy. Ale cóż, klamka już zapadła. Dokończyłam
prostowanie blond włosów i wyszłam z łazienki. Słońce za oknem nieźle grzało,
więc zdecydowałam się na czarną spódniczkę z wysokim stanem. Do tego turkusowa
koszulka z trójkątnym dekoltem, którą włożyłam do spódnicy. Czarne trampki i
jestem gotowa. Szybko zjadłam płatki i schowałam do skórzanego plecaka drugie
śniadanie. Dziś zaczynaliśmy lekcją chemii, która od rozpoczęcia roku jeszcze
nie miała miejsca. Głównie dlatego, że opuściłam ją podczas zwolnienia (gdy
byłam u Lei) oraz przez poniedziałkowy apel. Wyszłam z domu i ruszyłam w
kierunku przystanku autobusowego. Po 20 minutach byłam już w szkole. Ruszyłam w
kierunku laboratorium chemicznego i równo z dzwonkiem weszłam do pomieszczenia.
Usiadłam przy wolnym stoisku i czekałam na nauczyciela. Kilka sekund przed
przyjściem pani Tastman, w drzwiach ukazał się Michael. Ten, który spowodował
wypadek. Lekko się skrzywiłam. Zauważył mnie i przysiadł się na wolne miejsce
obok mojej osoby. Zdziwiłam się.
- Cześć Anna – powiedział.
- Jestem Alex – odburknęłam. – Dlaczego się tu przysiadłeś? –
wypaliłam, zanim zdążyłam pomyśleć.
- A czemu nie? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Bo się nie znamy? – wywróciłam oczami.
- Zawsze można to zmienić – zaśmiał się i wyjął swoje
podręczniki. Nim odpowiedziałam, do sali weszła pani od chemii. Zaczęła się
lekcja, a ja siedziałam nieco skrępowana. Obecność granatowo włosego chłopaka
drażniła mnie. Ciągle widziałam w nim winnego pijaka, który skrzywdził moją
przyjaciółkę. Zaczęłam czytać temat, który nakazała pani Tastman. Niestety,
dekoncentrował mnie Mike, który wystukiwał ołówkiem jakiś rytm.
- Możesz przestać? – spojrzałam wymownie na przeszkadzający mi
przedmiot, a następnie na chłopaka.
- Nie – uśmiechnął się i całkowicie mnie ignorował. Po 20 minutach
lekcji miałam już dość. Gdy przyszedł czas na przeprowadzenie doświadczenia,
odrobinę się rozchmurzyłam. Niestety był to eksperyment w parach, a Clifford
miał złamaną rękę, więc musiałam wykonać całą robotę sama. Gdy prosiłam go o
pomoc, zaczynał protestować i wskazywać na chorą kończynę. Zaraz mnie szlag
trafi. Nie przewidziałam jednak najgorszego. Po zajęciach, Mike, wstając od stołu,
szturchnął kubek z wodą. Na mojej spódnicy pojawiła się wielka, mokra plama. Spojrzałam
gniewnie na chłopaka. Na co on bezczelnie odparł:
- Nie martw się, to wyjdzie tylko na twoją korzyść – widząc
moją zdezorientowaną minę dodał – No wiesz, jak jesteś mokra, to wyglądasz
seksowniej – puścił do mnie oczko i szybkim krokiem wyszedł z sali. Stałam
oniemiała i patrzyłam za wychodzącymi uczniami. Szybko wytarłam mokrą plamę ze
spódnicy i ruszyłam w kierunku pracowni fizycznej. Czy ten dzień może być
jeszcze bardziej pechowy? Zadałam sobie to pytanie w myślach i weszłam do
pomieszczenia. Zobaczyłam, że Luke już siedzi na swoim miejscu, tak więc nie
zważając na nic, szybkim krokiem ruszyłam w kierunku swojej ławki. Nie
wytrzymał nawet kilku minut! Pan „zabieram Ci przyjaciela, sprowadzam go na złą
drogę, sprawiam, że coraz częściej się kłócicie i macie gorszy kontakt, ale
jestem nieziemsko przystojny, więc mnie kochaj” odezwał się od razu gdy
usiadłam.
- Czemu Twoja spódniczka jest mokra? – zapytał zmartwiony.
Albo dobrze to udawał!
- Nie Twoja sprawa – syknęłam i zajęłam się przeglądaniem
podręcznika od fizyki. Kątem oka widziałam, że chciał coś jeszcze powiedzieć,
ale na szczęście zmienił zdanie i odwrócił się w stronę wchodzącego
nauczyciela. Ku mojemu zdziwieniu połowa lekcji minęła bardzo szybko. Bez
żadnego kontaktu z blondynem oczywiście. Byłam na tyle sprytna, że skupiłam się
na lekcji i nawet nie spojrzałam w jego stronę. Jednak moja ciekawość wzięła
górę i postanowiłam zerknąć. Raz i tak bardzo szybko. Lekko popatrzyłam na
Hemmingsa. Mały przedmiot, który obracał w palcach, przykuł moją uwagę. Cholera!
Wrzasnęłam przerażona w duchu. Jak to..? To niemożliwe!
- Skąd to masz? – wypaliłam szybciej niż się spodziewałam.
Na szczęście pan Tomson nie usłyszał mojego dość
głośnego szeptu.
- Co? A to – wskazał na trójkątny
plastik, który miał przywieszony na łańcuszku – To prezent od mojej babci –
uśmiechnął się lekko skrępowany. To była moja kostka do cholery! Z namalowanym
zamkiem z piasku. Była przywieszona do długiego, srebrnego łańcuszka. Jakim
cudem? – Dlaczego pytasz? – dodał lekko zdziwiony. Pewnie dlatego, że w ogóle
się do niego odezwałam.
- Ja, co? Nie! Ja tylko…
nigdy wcześniej jej nie widziałam – skłamałam.
- Tak, bo dostałem ją niedawno
i zazwyczaj noszę ją pod koszulką – uśmiechnął się.
- Myhymm… stylowo – zamruczałam,
całkowicie zdezorientowana. Gdyby zrobili teraz ranking na szaleństwo w oczach,
wygrałabym.
- Zastanawia mnie tylko ten
inicjał z tyłu – pokazał na literkę „A” na kostce do gitary – Babcia kupiła ją
w antykwariacie, więc musi być wyjątkowa, dlatego ta literka na pewno coś
znaczy – popatrzył w moim kierunku.
- Oczywiście – przytaknęłam i
zaśmiałam się nerwowo. Muszę stąd jakoś uciec. Zanim się domyśli. A jeśli już
wie? Calum ma taką samą, tyle że z innym inicjałem. To oczywiste. Może wie i
mnie sprawdza? Nie na sto procent tak nie jest, przecież nosi ją pod bluzką…
ale Hooda jest przy kluczach. Musze go znaleźć. O mój Boże. I nagle odpowiedz
na moje pytanie po lekcji chemii jest jasna. Tak, ten dzień może być jeszcze
bardziej pechowy! Wróciłam wzrokiem do książek, a po minucie zadzwonił dzwonek.
Szybko wszystko schowałam i wybiegłam z sali, przepychając się przez innych
uczniów. Na pewno wyglądało to komicznie. Luke pewnie patrzył na mnie i
stwierdził, że jestem szaloną idiotką, ale teraz nie to jest najważniejsze.
Muszę uciec od nich obydwu i wymyślić jak to naprawić. Musze to jakoś naprawić
do cholery!
***
[Perspektywa Luka]
Alex zachowywała się bardzo
dziwnie. Jestem zdziwiony, że tak szybko wybiegła z sali, bardzo dziwnie
zakończyła rozmowę i przede wszystkim, że ją w ogóle zaczęła. Myślałem, że jest
na mnie bardzo zła. Chciałbym by już mi wybaczyła. Lubię ją i nie chce mieć w
niej wroga. W każdym razie nie chcę by go widziała we mnie. Nadal zastanawiałem
się nad znaczeniem tej literki „A” na kostce. Wyszedłem z fizyki i poszedłem
znaleźć Caluma. Czekał przy mojej szafce.
- Siema stary – odparł gdy
mnie zobaczył. Był wyraźnie uradowany. Coś dobrego musiało się stać.
- Cześć! A co się tak
szczerzysz, co? – zapytałem przez śmiech przyjaciela.
- Alex mi wybaczyła – zaczął wymachiwać
rękoma. Jak by zaczął skakać, zacząłbym się zastanawiać czy aby na pewno wszystko
z nim w porządku. Ponownie się zaśmiałem.
- To dobrze – trochę się
zdziwiłem – a jak do tego doszło?
- Spotkaliśmy się wczoraj na
obiedzie u jej rodziców. I zaczęliśmy rozmawiać, śmiać się i jakoś tak,
odzyskałem ją – wyjąłem książki od biologii z szafki, a te z wcześniejszej
lekcji schowałem. Hood nadal uśmiechał się jak opętany.
- To bardzo dobrze –
poklepałem go po ramieniu i poszliśmy w stronę jego szafki. Przyjaciel zaczął
się mocować z otwarciem jej, a ja przyglądałem się jego poczynaniom. Moją uwagę
przykuła jego przywieszka od breloczka. To była identyczna kostka, którą
nosiłem na łańcuszku. Szybko popatrzyłem w dół i pouczyłem ulgę, gdy
zauważyłem, że wisiorek nadal jest pod koszulką. Dopóki nie będę pewny skąd
Calum go ma, nie pokaże mu swojej. Myślałem, że jest wyjątkowa, a nie
produkowana na większa skalę. Lekko się zasmuciłem, ale i tak spytałem:
- Co to? – pokazałem palcem
na plastik.
- Ah no tak! – odparł entuzjastycznie.
– Zapomniałem ci pokazać. Dostałem go wczoraj od Alex. Opowiadała, że zrobiła
ją sama. Pewnie na znak naszej przyjaźni. O! A na drugiej stronie jest literka „C”
jak Calum – odparł dumnie, na co opadła mi lekko szczęka. Teraz już
rozumiem. Ten inicjał.. Kurwa, no
przecież! I jej dziwne zachowanie. Wszystko składa się do kupy. Zawsze
myślałem, że są tylko przyjaciółmi.. najwyraźniej ona musi czuć do niego coś
więcej. Poczułem ukłucie. Smutek? Ale dlaczego? Przecież mam dziewczynę, a
Calum zasługuję na szczęście. Zwłaszcza jeśli z nią. Ale dlaczego to mnie irytuje?
Czuję się głupio. Czemu? Bo miała być wyjątkowa.. Szybko spławiłem przyjaciela
i poszedłem na biologie. Naprawię to i zapomnę. Zaśmiałem się w duchu. Nikt nie
jest wyjątkowy.
***
[Perspektywa Alex]
Przez resztę dnia zadręczałam
się całą tą sprawa z kostką. Chciałam to jakoś naprawić, tylko że nie
wiedziałam jak to zrobić. Nie chciałam się tłumaczyć żadnemu z nich. Gdy
skończyłam prace, poszłam odwiedzić Leę. Miała leżeć w szpitalu do końca
tygodnia. Nie byłam w stanie skupić się na rozmowie z nią, więc pożegnałyśmy
się i wyszłam. Wróciłam do domu i rzuciłam się na swoje łóżko. Włączyłam głośną
muzykę i wierciłam się na pościeli, szukając swojego miejsca. Moją głowę
wypełniało tyle myśli.. Jakim cudem ta przemiła pani była babcia tego idioty?
Ciekawe czy zna jego dziewczynę.. Może przychodzą czasem do niej na herbatę czy
moż… Cholera! O czym ja myślę! Teraz nie to jest najważniejsze! Poza tym co mi
do tego?! To, że ,mnie komplementowała, nie znaczy, że chce mnie zeswatać ze swoim
kochanym wnusiem. Plus kto by tego chciał? Zaśmiałam się głośno. Na szczęście z
moich bezsensownych rozmyślań, wyrwało mnie pukanie do drzwi. Mama weszła do
pokoju i uśmiechnęła się ciepło.
- Kochanie, masz gościa –
powiedziała, na co w pokoju pokazał się Luke. Czekaj co? – Jakby co, jestem na
dole – jeszcze raz się uśmiechnęła i wyszła z pokoju, zamykając drzwi. Pech to
moje drugie imię..
- Cześć – powiedział nieśmiało.
Kompletnie zapomniałam o tej cesze jego charakteru.
- C-c-cześć – jąkałam się –
Co ty t-tutaj robisz? – z trudem dokończyłam i podniosłam się z łóżka. Stałam naprzeciwko
niego. Wyglądałam, jakbym zobaczyłam ducha. Byłam tak osłupiona i zdziwiona.
- Chciałem Ci to oddać. - Pokazał na kostkę, którą trzymał w ręku. Wciąż była przywieszona do łańcuszka. – Wiem, że
musiała zajść jakaś pomyłka, ze znalazła się u mnie. Należy do Ciebie –
powiedział i spuścił wzrok.
-A-ale…
- Wiem, że Calum ma drugą, zobaczyłem
ją dzisiaj przy jego kluczach. W ten sposób domyśliłem się, dlaczego tak
dziwnie zareagowałaś na fizyce. A i spokojnie, Hood o niczym się nie dowie. To
musiała być pomyłka – przerwał mi. Staliśmy przez chwilę w milczeniu. Jakby
nigdy nic, Luke podszedł do mnie, otworzył moje wcześniej zaciśnięte dłonie i
włożył w nie moją własność. Potem odwrócił się i ruszył ku drzwiom.
- C-czekaj! – krzyknęłam za
nim. Odwrócił się i popatrzył na mnie wyczekująco.
- Tak? – odparł.
- Może, ty, może chcesz coś w
zamian? Jakąś inną kostkę? – wskazałam na kilka leżących na mojej komodzie. Pokręcił
przecząco głową i odparł bardzo cicho:
- Ta była wyjątkowa – uśmiechnął
się smutno i wyszedł. Stałam wbita w ziemię. Przez chwilę zastanawiam się, czy nic
mi się nie przesłyszało. Mocniej ścisnęłam przedmiot w ręku. Rzuciłam się na
łóżko. Pechowy dzień? Nie, pechowe życie.
____________________________________________________________________________________________
Jeśli przeczytałeś rozdział, proszę, zostaw po sobie komentarz. To wiele dla nas znaczy i zachęca do dalszego pisania. Nie wspominając o uśmiechu na naszych twarzach ;)
A więc mamy już szósty rozdział !! Łiii!! Bardzo się cieszymy, że przybywa nam coraz więcej czytelników. Nawet nie wiecie ile radości nam sprawia sprawdzanie ilości wyświetleń :) Czego nie można powiedzieć o komentarzach... byłoby miło gdyby każdy z was zostawił tu po sobie jakiś ślad.
Do następnegoo xx
P.S.
Następny rozdział dopiero po 17.07 :(
____________________________________________________________________________________________
Jeśli przeczytałeś rozdział, proszę, zostaw po sobie komentarz. To wiele dla nas znaczy i zachęca do dalszego pisania. Nie wspominając o uśmiechu na naszych twarzach ;)
A więc mamy już szósty rozdział !! Łiii!! Bardzo się cieszymy, że przybywa nam coraz więcej czytelników. Nawet nie wiecie ile radości nam sprawia sprawdzanie ilości wyświetleń :) Czego nie można powiedzieć o komentarzach... byłoby miło gdyby każdy z was zostawił tu po sobie jakiś ślad.
Do następnegoo xx
P.S.
Następny rozdział dopiero po 17.07 :(
@TheBeatlesTime i @foreverciastko
A więc wróciłam, przeczytałam i stwierdzam to jest meeega ;) Kolejny rozdział skomentuje dopiero po 20 (ale się nie martwcie przeczytam na 100%) ponieważ w poniedziałek ponownie wyjeżdżam ;) A wracając do rozdziału szkoda mi trochę Luke, biedny nawet nie wie że jest zakochany w Alex ^^ I trochę mało Ashtona, ale mam nadzieję, że niedługo to się zmieni ;) Do następnego Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, strasznie się cieszę, że trafiłam na tego bloga xx Trochę szkoda mi Hemmo, ale co zrobić... Ciekawa jestem z kim w końcu będzie Alex. Czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie, mogłaby któraś z Was informować mnie o nowych rozdziałach? Najlepiej na Twitterze, jeżeli któraś ma, a jeśli nie - i tak nic się nie stanie :) Jakby co mój user - @jadoreirwinx
Jasne! Obie mamy twittera i będziemy Cię informować :) Mnie znajdziesz pod userem: @TheBeatlesTime, a moją przyjaciółkę pod: @foreverciastko :) Bardzo nas cieszy, że przypadło Ci do gustu to opowiadanie i szczerze liczymy, że nas gdzieś polecisz. A i dobra wiadomość. Sprawdzaj bloga, bo do 30 minut powinien pojawić się nowy rozdział :3
Usuńcudowny ♥♥
OdpowiedzUsuńLuke mimo że ta kostka dla niego była wyjątkowa oddał ją jej ♥♥
słodko ♥♥
jejku, zakonczenie takie smutne :(
OdpowiedzUsuńi Luke pomyslal ze Alex zabujana w Calumie..
jejku :c