niedziela, 27 lipca 2014

Dziewiąty

ROZDZIAŁ 9
 
Przyjaciel całował mnie natarczywie. Emanowała od niego desperacja. Jego usta były ciepłe, ale czułam tylko alkohol. Zaciskałam mocno wargi, nie dając brunetowi pozwolenia, na takie zbliżenie. On jednak na siłę, próbował wetknąć język w moje usta. Nie miałam szansy na ucieczkę. Calum przyparł mnie do barierki schodów. Próbowałam go odepchnąć, ale był dla mnie za silny. Jego ręce wodziły po mojej twarzy, próbowałam je złapać i od siebie odsunąć, ale nie udało mi się. Poczułam łzy wzbierające się w moich oczach. Gdy tylko na chwilkę udało mi się rozłączyć nasze usta, powtarzałam błagalnie jego imię i prosiłam, by przestał. Gorzka kropla spłynęła po moim policzku. Wiedziałam już jakie będą konsekwencje tego czynu. Wiedziałam, że relacja między nami, nigdy już nie będzie taka sama. Ciągle próbowałam wyswobodzić się z jego uścisku. Nie dawał za wygraną. Zamiast tego, kontynuowałam swój płacz oraz prośby, by mnie zostawił. Mój pierwszy pocałunek miał wyglądać inaczej. To nie była wymarzona chwila.. nie taka jak w filmach. Nie tego się spodziewałam. Pragnęłam czegoś innego. To była napaść na moje usta, gwałtowna napaść i do tego przez mojego najlepszego przyjaciela. Chciałam uciec, schować się, ale on był za silny. Łzy ciągle ściekały z mojej twarzy. Czułam jakby minęła wieczność, ale w końcu Hood oderwał się ode mnie. Nadal staliśmy w bliskiej od siebie odległości. Złapałam z nim kontakt wzrokowy, swoimi spuchniętymi od płaczu oczami i wyksztusiłam przez ściśnięte gardło:

- Zniszczyłeś to Calum – uroniłam kolejną łzę – zniszczyłeś nas. Zniszczyłeś naszą przyjaźń – odparłam i zbiegłam po schodach. Uciekałam. Przez przyjacielem. To okropne, ale prawdziwe. Zniszczył to. Pędziłam w stronę plaży. Gdy byłam już na zewnątrz, minęłam zdezorientowanego Hemmingsa. Nie zatrzymałam się, biegłam dalej. Nawet się nie odwróciłam. Nie chciałam by ktokolwiek widział, że płakałam, a raczej nadal płaczę, bo zaczęły by się pytania w stylu: „co się stało?”, „wszystko w porządku?”. Natomiast mój chwilowy stan psychiczny nie pozwalał na rozmowę z ludźmi. Nie chcę mówić, co się stało. Nie chcę nawet o tym myśleć! Załkałam, krztusząc się powietrzem. Zaczęłam biec szybciej. Nie wierzę, że to się stało. Zniszczył nas.

***

[Perspektywa Caluma]
Po tym gdy Alex uciekła, siedziałem na schodach, ze schowaną głową miedzy dłońmi. Łokcie oparłem na kolanach. Właśnie zdałem sobie sprawę, z tego co zrobiłem. Zniszczyłem najważniejszą w życiu dla mnie rzecz. Straciłem Alexę. Jestem kurwa popapranym idiotą. Uderzyłem pięściami o stopień, na którym, moja parszywa dupa siedziała i ponownie schowałem głowę. Patrzyłem na swoje nogi i czułem palące łzy, które niebezpiecznie balansowały na granicy mojego oka. Nie mogłem się kurwa rozpłakać. Nie teraz. Cudem będzie odzyskanie naszej więzi. Wiedziałem to. Spierdoliłem wszystko. Alkohol w moich żyłach nagle wyparował, a zastąpiła go niewyobrażalna złość. Złość na samego siebie. Jak mogłem być takim idiotą? Ona płakała! Płakała przeze mnie. Nie chciała tego. Zmusiłem ją, to była presja. Tak jakby ją napadłem. Nie puściłem jej. Brnąłem w to pieprzone gówno dalej! Totalnie zjebałem sprawę. Jedna, samotna, piekąca łza, spłynęła z mojego oka. Szybko ją starłem, niszcząc ją, tak samo jak najcudowniejszą przyjaźń jaką kiedykolwiek z kimś dzieliłem. Ona błagała mnie bym przestał. Nie posłuchałem. Zraniłem ją. Nigdy sobie tego nie wypaczę. Skuliłem się bardziej. Po kilku sekundach usłyszałem czyjeś kroki na schodach. Ktoś zbliżał się w moim kierunku. Nadzieja przepełniła moje serce. Nadzieja, na to, że może Alex do mnie wraca, przytuli mnie i powie, że wszystko będzie w porządku. Gwałtownie podniosłem głowę i spojrzałem przed siebie lekko zaczerwienionymi oczami. Po chwili, dostrzegając intruza, pojawiła się w  nich ciemność i gniew. Serce, które wypełniła nadzieja, pękło na milion kawałków. Zobaczyłem przed sobą Olivię Brown. Świetnie, kto w ogóle zaprosił tu kurwa tego dziwoląga?! – pomyślałem. Wyglądała na przerażoną, widząc mnie w takim stanie. Wyglądała jak kocmołuch. Miała jakieś szare, byle jakie ciuchy, a włosy związane z tyłu głowy. Była blada jak ściana, a oczy miała jak zwykle podkrążone. Może się przećpała? Chuj wie. Na jej czole, można dostrzec małego, siwego siniaka. Widzę, że grubo poimprezowała.

- Czego tutaj szukasz? – zapytałem głosem pełnym wyrzutów. Moje palące spojrzenie spowodowało, że ta pokraka patrzyła w ziemię, a raczej w schody, na których stała. Dzieliło nas kilka stopni.

- J-ja-ja – zająkała się i zamilkła. Była zakłopotana i nadal patrzyła w dół. Co kurwa, języka tam szuka?! – W-wszystko w po-porządku? – spytała w końcu, powoli dozując każde słowo, ciągle się jąkając. Jej pytanie mnie dobiło. Co ją to obchodzi?!

- To nie twoja kurwa sprawa – odburknąłem, a ona drgnęła na moje gwałtowne słowa. Cofnęła się o jeden schodek do tyłu. Boi się ludzi jak jakaś niecywilizowana debilka. – Czego  tutaj szukasz? – powtórzyłem, mówiąc wyraźnie każde słowo, używając przy tym złośliwego tonu.

- Ja-j-ja – znowu zaczęła się jąkać – ja sz-szukam to-toalety  - wreszcie dokończyła z trudem. Moja cierpliwość się kończyła.

- To kurwa teren prywatny! – wstałem i krzyknąłem w jej stronę. Szybko cofnęła się o jeszcze jeden stopień, skuliła ramiona i ciągle patrzyła na swoje stopy. – Gdybyś miała trochę rozumu, to by Cie nie popieprzyło, by tu wchodzić! – wrzasnąłem, mierząc ją palącym spojrzeniem.

- Prze-przepraszam –cicho rzuciła i zbiegła po schodach.

- Głupia idiotka – powiedziałem pod nosem i patrzyłem jak ucieka. Po czym w myślach, sarkastycznie się do siebie uśmiechnąłem. Wszyscy uciekają od Ciebie z płaczem – pomyślałem. Jesteś totalnym chujem. Gratuluje Calum! Upadłem żałośnie na schody i znów schowałem swoją twarz w dłoniach. Jestem żałosny. Tak bardzo żałosny. Zrozumiałem, że ktoś na dole przystanął. Ponownie usłyszałem kroki, ale nie łudziłem się, że to moja.. właściwie moja była przyjaciółka. Poczułem ucisk w sercu. Podniosłem głowę. Nade mną stał Luke. Gdy zobaczył moją minę, uśmiech od razu zniknął z jego twarzy.

- Stary, co jest? – zapytał zmartwiony.

- Nic – szybko odburknąłem, nie patrząc przyjacielowi w oczy.

- Aha, czyli to cholerne przygnębienie jest Twoim nowym wizerunkiem? – zapytał, bez krzty złośliwości.

- To od dzisiaj mój nowy styl życia i to Twoja wina! – odburknąłem. – To ty mnie zachęciłeś do zrobienia głupoty! A ja Cie kurwa posłuchałem! – popatrzyłem na niego oskarżycielsko.

- O czym ty mówisz? – w jego głosie można było usłyszeć zdziwienie.

- O Alex! – wybuchnąłem.

- Co? Co z nią? – zdezorientowanie malowało się na twarzy chłopaka. Kurwa, albo udaje, albo blondasek jest stereotypem i serio barwa włosów świadczy o pieprzonej inteligencji Hemmingsa!

- Pocałowałem ją! I ona uciekła! – wrzasnąłem.

- Uciekła? Dlaczego? – spytał spokojnie.

- Sam chciałbym kurwa wiedzieć! Zniszczyłem wszystko! Wszystko! – powtórzyłem ostatnie słowo, głosem przepełnionym rozpaczą. Przyjaciel mnie podniósł i zaczął prowadzić w stronę mojej sypialni. Nie protestowałem. Alkohol dał się we znaki i czułem mętlik w głowie. Było mi niedobrze. Chciałem tylko zasnąć i już się nie budzić. Albo odkryć, że te chujowe zdarzenia to tylko okropny sen. Po drodze jeszcze raz opowiedziałem Lukowi o wszystkim i zacząłem go obwiniać. Będąc już w moim pokoju, próbowałem się wyrywać z uścisku chłopaka, ciągle go obarczając winą za wcześniejsze zdarzenia. Wkurzony Hemmo popchnął mnie na łóżko. Skuliłem się na pościeli i wtuliłem twarz w poduszkę, powtarzając pod nosem „moja Alex”. Luke popatrzył na mnie jak na debila i pokręcił głową z niedowierzaniem. Ruszył w stronę wyjścia z pomieszczenia.

- Ale z Ciebie baba, Calum – rzucił wychodząc i zamknął za sobą drzwi. Trzaśnięcie odbiło się echem po pomieszczeniu. Moja Alex – powtórzyłem pod nosem i zakryłem twarz rękoma.

***

[Perspektywa Alex]
Nadal jestem zdruzgotana. Siedziałam na plaży, przy kupce petów, które jakiś czas temu zostawił po sobie Luke. Walczyłam z chęcią zapalenia. Wierzyłam, że odpędzę narastające głupie myśli. Przecież nie jestem palaczką. Pierwszy i ostatni raz spróbowałam tytoniu, na imprezie kończącej ostatni rok szkolny, z dobrą koleżanką Holly. Niestety przestałyśmy utrzymywać kontakt, zwłaszcza teraz, gdy nie chodziłyśmy już do tego samego liceum. Byłam bardzo głupia, dając się namówić na papierosa, ponieważ do końca tamtego wieczoru czułam dziwny posmak na języku. Nawet się zaciągnęłam, co spowodowało ogromny ból w klatce piersiowej. A co gorsza, powodowało kolejną chęć wprowadzenia dymu do płuc. Nie chciałam się uzależnić, dlatego unikałam wszelkich kontaktów z tą używką..aż do dzisiaj, gdy wdychałam dym po papierosie Hemmingsa. A potem Calum mnie pocałował. Znów wróciłam myślami do niedawnych zdarzeń. Rozpłakałam się. Próbowałam się uspokoić, a gdy już myślałam, że osiągnęłam swój cel, oaza mijała i płacz wracał. W głowie miałam obraz przyjaciela, napierającego na mnie swoimi ustami. To nie był mój Calum! Wpatrywałam się w fale, ale ich gwałtowność również przypominała mi o przyjacielu. Patrząc na otaczający ocean, przypominało mi się również pierwsze spotkanie z brunetem i to, ile razem przeżyliśmy. Teraz nic już nie ma znaczenia. Wiedział jakie będą tego konsekwencje. Dlaczego to zrobił?! Zamknęłam oczy. Na dworze było już ciemno. Pomimo głośnej muzyki, usłyszałam zbliżające się kroki. Wiedziałam, że to nie Hood, gdyż nie był w stanie zajść tak daleko. Nie chciałam go teraz widzieć, więc cieszyła  mnie myśl, o jego nietrzeźwości. Po chwili kroki ustały i usłyszałam, że ktoś obok mnie usiadł. Podniosłam powieki i lekko obróciłam głowę. Hemmings. No świetnie! Jego tu jeszcze brakowało. Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko przetarłam mokre policzki.

- Już wiem co się stało i… - zaczął.

- Nie mam zamiaru z Tobą o tym rozmawiać! – krzyknęłam, na co Luke zamilkł. Złapałam ręką za łańcuszek i nie spodziewając się, że posiadam taką siłę, zerwałam go z szyi. Razem z zawieszoną kostką do gitary, rzuciłam nim w piasek. – Nie chce go! – wrzasnęłam, nie do końca wiedząc czy na pewno mówię o naszyjniku. Wstałam i pobiegłam w stronę domu. Minęłam bramę główną i pędziłam do domu. Brakowało mi tchu, ale marzyłam by znaleźć się w swoim pokoju. Nie myślałam już o niczym. Nawet o błękitnookim chłopaku, którego zostawiłam samotnie przy brzegu oceanu.

***

[Perspektywa Olivii]
Nienawidzę siebie. Już bardzo dawno nie płakałam, nie umiałam, ale dzisiaj, on mnie złamał. Siedziałam w pokoju zalana łzami i postanowiłam zadać sobie ostatnie nacięcie. Gdy obserwowałam czerwony strumyk, ściekający z mojego przedramienia, uroniłam kolejną łzę. Po konfrontacji, uciekłam z domu Caluma. Nie zastałam ojca w domu, za co dziękowałam Bogu, bo by mnie zabił, gdyby się dowiedział, że wyszłam. Sama nie wiem czemu to zrobiłam. Może dlatego, że ktoś pierwszy raz mnie zaprosił na jakieś spotkanie? Zwłaszcza, że to nie było zwykłe zaproszenie. Było od niego. Chciałam spróbować...chciałam wyjść do ludzi. Gniew w jego oczach sprawił, że czułam chęć ukarania siebie. Zasłużyłam by mnie ktoś uderzył. Tak jak robił to mój ojciec. To już była rutyna. Czułam się nikim. Czułam chęć karania samej siebie, dziwoląga, głupiej idiotki, za to, że istnieje, że sprawiam tyle problemów. Może jutro natrafi się okazja zakończenia tego wszystkiego? Może on to zakończy? Może ja? Mój żywot to klęska. Nieważne kto go skończy. Lepiej niech zrobi to szybko. Spojrzałam na mały nożyk. Obiecuję, to będzie ostatnia rana. Ostatnia dzisiejszego dnia. Zawsze jest jeszcze jutro. Niestety.  



Jeśli przeczytałeś rozdział, proszę, zostaw po sobie komentarz. To wiele dla nas znaczy i zachęca do dalszego pisania. Nie wspominając o uśmiechu na naszych twarzach ;)

Kochani! Mamy już dziewiąty rozdział! Czytelników przybywa, co niezmiernie mnie cieszy! Nie przejmujcie się widokiem bloga, to chwilowe. Zwiastun już mamy (możecie go znaleźć TUTAJ), natomiast nagłówek jest w trakcie tworzenia. Byłybyśmy niezmiernie uradowane, gdybyście opisywali swoje odczucia co do ff, albo emocje po przeczytaniu nowego rozdziału w tweetach z hasztagiem #SandCastleFF. Chciałybyśmy by przybywało was tu więcej, jak i komentarzy...ale z tym to już gorzej. Niestety niektórzy czytają, ale żadnego śladu po sobie nie zostawiają, co nas bardzo smuci. Dlatego mamy dla was małą propozycję, a raczej umowę:

10 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 10

Tak więc wszystko zależy od was, a rozdział pojawi w takim tępię, w jakim będziecie komentować! Kochamy was, kochamy czytać wasze wpisy i chcemy by nasz mała rodzinka (HAHAHA) się powiększyła, więc rozsyłajcie linki znajomym, przyjaciołom, psu (nie no może nie :D). To wiele dla nas znaczy i wierzymy, że nasz praca również tyle samo znaczy dla was! Do następnego X
 
@TheBeatlesTime

15 komentarzy:

  1. boże tyle emocji naraz, ja wolałabym Alex i Luke'a ale to moje ciche marzenie, czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh god ale sie porobiło haha czekam na następny rozdział kocham twoje ff xx

    OdpowiedzUsuń
  3. takiego zachowania Alex to się nie spodziewałam

    OdpowiedzUsuń
  4. JEJKU, CZEKAM NA NASTĘPNY, KOCHAM CIĘ.

    OdpowiedzUsuń
  5. super :) Czekam na nn @agatawozniak_
    i zapraszam do mnie http://miloscjestjaktatuaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za popieprzony egoista z tego Caluma, nie ładnie zachował się wobec Liv, takiego tylko wykastrować ghhh (sorka chyba znów dałam się trochę ponieść emocjom), a wracając do tematu rozdział jak zawsze cudowny i już nie mogę się doczekać kolejnego, jestem ciekawa czy Liv odbierze sobie życie, mam nadzieję, że nie ponieważ wiem, że podkochuje się ona w Cal'u :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Boziu chce juz nastepny

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny xx czekam na nastepny xo

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny xo Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Błagam chce.juz nastepny !

    OdpowiedzUsuń
  11. nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) x

    OdpowiedzUsuń
  12. boże to jest genialne, nie mogę doczekać się następnego rozdziału, strasznie się wciągnęłam już w to ff :)

    OdpowiedzUsuń
  13. biedna Alex i Olivia ;c
    Luke chciał powiedzieć jej że to jego wina, ale nie dopuściła go do słowa ;c

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja wciąż idk o co chodzi. Co zrobił Luke że Calum tak pije cały czas. Może już o tym wspominałaś a ja to przeoczyłam?naprawdę idk ;/ szkoda mi Luke'a i chciałabym żeby był z Alex

    OdpowiedzUsuń