niedziela, 10 sierpnia 2014

Trzynasty



ROZDZIAŁ 13 
Przed ósmą byłam gotowa do wyjścia. Miałam na sobie czarne rurki, ciemną koszulkę i granatową bluzę. Postanowiłam się nie stroić, ale mimo wszystko, chciałam dobrze wyglądać. Przecież wychodzę z Williamem! Zarumieniłam się na samą myśl. Podkreśliłam oczy tuszem, a falowane włosy wyprostowałam. Na sam koniec skropiłam się moim ulubionym zapachem i wyszłam z pokoju. W salonie zastałam rodziców, którzy oglądali film. Zwrócili na mnie uwagę dopiero gdy zakładałam czarne botki na obcasie.

- Kochanie, a gdzie ty się wybierasz? – odparła mama i weszła do korytarza, mierząc mnie ciekawskim spojrzeniem.

- Ja, mamo, ja umówiłam się i… - zaczęłam się jąkać, ale nie dałam rady dokończyć.

- Jak to się umówiłaś? – powiedziała surowym tonem. No i znowu się zaczęło.

- Umówiłaś się? – wtrącił się zaciekawiony tato.

- No tak, zaraz muszę iść – spuściłam wzrok.

- Nigdzie nie wychodzisz – odparła jasnowłosa kobieta i poszła do kuchni.

- Mamo! – pisnęłam i podbiegłam w jej kierunku, nie radząc sobie z wysokim obuwiem. Na moje szczęście, zdążyłam oprzeć się o kuchenny blat.

- Nie wchodź do domu w butach! – powiedziała, ignorując moje protesty. 

- Dlaczego nie mogę iść? – powiedziałam, a w moich oczach wezbrały się łzy. Zacisnęłam pięści i zagryzłam zęby. Dlaczego nie mogę opuścić mojej klitki choć raz? Gdy akurat przystojny chłopak, do tego starszy, zechciał się ze mną umówić? Dlaczego?!

- Nie pamiętasz, że miałaś się uczyć? – odparła i zaczęła myć naczynia. – Poza tym jest już późno.

- Ale przecież jest sobota! Równie dobrze jutro mogę się pouczyć! – powiedziałam z wyrzutem.

- Nie tym tonem! To już ustalone i koniec kropka! – powiedziała wyraźnie zdenerwowana. Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale przerwał mi dźwięk dzwonka do drzwi.

- Mamo, proszę – złożyłam błagalnie ręce.

- Nie. Idź i powiedź swoim znajomym, że dzisiaj nigdzie nie wychodzisz.

- Lepiej sama to zrób – do kuchni wszedł tato, a za nim wysoki, ciemnowłosy chłopak. Obie na nich spojrzałyśmy, a mój ojciec rzucił zszokowanej matce wymowne spojrzenie.

- Przepraszam, widzę, że przyszedłem nie w porę – zaczął Will miękkim głosem. Jego włosy były idealnie zaczesane do góry, na sobie miał dokładnie wyprasowaną, granatową koszulę, którą włożył w czarne, dobrze dopasowane spodnie. Wyróżniały się tylko conversy na nogach. Uśmiechnął się lekko. Wyglądał jak syn pastora. Albo jak milion dolarów. Jak kto woli..z tego pierwszego można zdjąć koszulę, ale banknot...Boże! O czym ja myślę. Purpura wylała się na moje blade policzki, a matka w końcu oprzytomniała.

- Jesteś anglikiem? – zapytała. Co, co, co? Kim?

- Tak – przeciągnął chłopak – skąd pani to wywnioskowała? – odezwał się grzecznie. A gdzie się podział ten zawadiacki i śmiały brunet, co wozi się motorem po Sydney? – pomyślałam.

- Masz brytyjski akcent – uśmiechnęła się i popchnęła mnie lekko w stronę chłopaka. – No idźcie już, co tak stoicie? Tylko odprowadź ją do dziesiątej! Jesteś porządnym chłopcem, więc stawcie się na czas – powiedziała, na co Will się zaśmiał.

- Oczywiście – powiedział i dopiero teraz wychwyciłam ten piękny akcent. Zmiękczał jego głos, dodawał mu lepszego brzmienia. Jak wcześniej mogłam tego nie usłyszeć?! Obrzuciłam się w myślach przezwiskami wskazującymi moją głupotę i nieśmiało uśmiechnęłam się do chłopaka.

- Chodźmy – powiedziałam podchodząc do niego i ruszyliśmy do drzwi.

- Tylko się nie spóźnij Alexandro – powiedział tato, gdy łapałam kurtkę.

- I weź telefon! – krzyknęła mama, jak już zamykałam za nami drzwi.

- Tak, wiem – szybko odparłam i całkowicie odcięłam się od głosów dobiegających z domu. Ruszyliśmy do auta. Auta? A gdzie motor? Ucieszyłam się, a fakt, że mój towarzysz otworzył mi drzwi od pojazdu, sprawił, że poczułam się wyjątkowo. Podziękowałam mu i zajęłam miejsce pasażera z przodu. Chłopak usiadł za kierownicą i popatrzył na mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam jego gest, a on nagle zaczął wyciągać koszulę ze spodni. Potem zabrał się za jej rozpinanie. Wcześniej tylko żartowałam z tym rozbieraniem! Boże, ja go przecież nie znam! Co on zamierza zrobić?! – wystraszyłam się, a przerażona mina na pewno wyrażała mój chwilowy stan. Najciemniejsze scenariusze przechodziły przez moje myśli. Nawet nie wiem, gdzie chciał mnie zabrać… powinnam uciekać? Popatrzyłam jeszcze raz na bruneta. Zdjął ciemny materiał, a jego klatka piersiowa ujawniła się przed moimi oczami. Oliwkowa skóra, cudownie wyrzeźbione ciało, mięśnie na ramionach, które napinały się przy ściąganiu odzienia. Byłam zdziwiona, przerażona, ale i oczarowana. Poczułam suchość w gardle, a przez moje ciało przeszedł dreszcz. Rozdziawione usta, ujawniały mój strach. Gdy pół nagi chłopak mnie zobaczył, wybuchnął głośnym śmiechem.

- Spokojnie. Nie zamierzam Cie zgwałcić! Po prostu nie mogę już tak dłużej zgrywać grzecznego chłopca – powiedział, na co trochę się uspokoiłam i również zaśmiałam. Jak mogłam pomyśleć tak o Willu? Tym przystojnym, dobrze zbudowanym angliku? Znów spojrzałam na jego goły tors i zalałam się falą rumieńców. Odwróciłam głowę i zaczęłam - niby intensywnie - obserwować widoki za oknem, takie jak na przykład mój dom. Chłopak odwrócił się i wyjął z tylnego siedzenia luźną, czarną koszulkę. Szybko ją na siebie nałożył, a po chwili popatrzyłam na niego, gdy rozmierzwił swoje ciemne włosy. Już nie były tak perfekcyjnie ułożone, choć nieład bardziej imponował. Zapewne nie tylko mi, ale i tysiącom dziewczyn, które kręciły się wokół niego. Lekko posmutniałam, a do moich nozdrzy dotarł zapach męskich perfum. Pewnie się wypsikał zanim tu przyjechał. Uśmiechnęłam się do siebie i wyobraziłam sobie tą sytuacje. Ciekawe czy długo się dla mnie szykował. Spuściłam wzrok i pożałowałam, że tak skromnie się ubrałam. Will włączył radio i uruchomił silnik samochodu. Zapieliśmy pasy i ruszyliśmy z podjazdu.

- Ślicznie wyglądasz – powiedział, nie odwracając wzroku od drogi przed nami. – Tak jak myślałem. Sucha jeszcze piękniejsza – zagryzł zawadiacko wargę, a następnie się uśmiechnął. Moje policzki płonęły.

- Dziękuję – powiedziałam cicho i patrzyłam na swoje nogi.

- Ale musisz przyznać, te buty na pewno są bardzo niewygodne.

- Zazwyczaj noszę coś na płaskiej podeszwie – nim się zastanowiłam, palnęłam. Wiedziałam, że to wykorzysta.

- Dlaczego więc ubrałaś je dzisiaj? – powiedział i uśmiechnął się czarująco w moim kierunku, gdy stanęliśmy na czerwonym świetle.

- Jakoś, no, jakoś.. – zaczęłam i jąkałam się jak idiotka – tak wyszło – poczułam, że pocą mi się ręce. Nerwowo założyłam kosmyk włosów za ucho.

- Oczywiście – zaczął się ze mną droczyć. Potem jednak, ku mojemu zdziwieniu, dodał – wyglądasz w nich zabójczo – pokręcił głową i pogłośnił piosenkę.

- O! Uwielbiam to! – powiedziałam rozemocjonowana, gdy usłyszałam pierwsze dźwięki „Something In The Way” Nirvany. Przynajmniej odwróciłam już uwagę od swojego wyglądu.

- Uff – westchnął – idę na randkę z dziewczyną, która ma dobry gust – powiedział ucieszony. Na słowo „randka” serce podskoczyło mi w piersi. Will się zaśmiał, widząc moją reakcję. Po chwili ciszy zaczęliśmy rozmawiać o naszych ulubionych piosenkach i zespołach. Faktycznie mamy podobny gust. Cała droga minęła szybko i bardzo miło. W końcu zatrzymaliśmy się pod jakimś barem. Bar? Serio?! Posmutniałam i niechętnie odpięłam pasy.

- Wstąpimy tam tylko na chwilę, dobrze? – powiedział brunet i popatrzył na mnie łagodnie. – Muszę coś załatwić – powiedział i wyszedł, by otworzyć mi drzwi.

- A gdzie ten niegrzeczny chłopiec, co? – powiedziałam i się zaśmiałam.

- To przecież nie znaczy, że mam zapomnieć o dobrych manierach, moja droga – powiedział i podał mi rękę. Zdziwiłam się, ale ją złapałam i wyszłam z pojazdu. Jego ciepła dłoń, okalała moje małe, kruche palce. Czułam się bezpiecznie. Nie spodziewałabym się, że pomimo tak wielu różnic, nasze ręce będą pasowały do siebie tak dobrze. Uśmiechnęłam się w stronę chłopaka. Trochę onieśmielona, ale prowadzona przez Willa, weszłam do tego nieszczęsnego baru.


***


[Perspektywa Michaela]

Siedzieliśmy sobie z chłopakami w naszym ulubionym barze i oglądaliśmy mecz. Popijaliśmy piwo i rozkoszowaliśmy się klimatem tej speluny. Przyciemnione światła, starodawny bar wypełniony alkoholem i fajkami, duży telewizor i mnóstwo łatwych panienek. Czasem i zdarzały się jakieś narkotyki, ale to zależało od miejskich dilerów. Najpiękniejsze było to, że nikt nas nie sprawdzał. Zajmowaliśmy miejsca na stołkach przy kontuarze. Luke zamawiał kolejne piwa, a Cal krzyczał coś do telewizora. Jego ulubiona drużyna przegrywała i chłopak się bardzo przejął. Wokół nas kręciło się kilka dziewczyn o jasnych zamiarach, ale nie zwróciliśmy na nie uwagi. Jestem pewny, że z żadną nie przeprowadziłbym zwykłej rozmowy. One myślą jak tylko dobrać się do naszych rozporków. Nie powiem, że mi to nie schlebia, ale kurwa, nie ma już żadnej normalnej laski?! Przez myśl przebiegła mi Lea Whitman. Wzdrygnąłem się. Za dużo gada, aż gęba się jej nie zamyka. Od takiej tylko uciekać. Ale imponują mi jej włosy i chętnie przybiłbym brunetce piątkę, ale zapewne po dwóch sekundach zaczęłaby drzeć japę i nawijać jakieś głupoty. Może takie dziewczyny są lepsze? Nie myśląc już dłużej, zacząłem całować się z pierwszą lepszą szatynką. Nie oparła mi się. Lekko się zaśmiałam, ale nie odrywałem ust od mojej wybranki na jedną noc. Pewnie skończymy u mnie czy u niej w sypialni. Oderwałem się na chwilę od ciemnowłosej piękności i popatrzyłem na tłum ludzi wchodzących do knajpy. Dziewczyny w skąpych ubraniach, grupka nachlanych chłopaków, a w tyle jakaś para. Trzymali się za ręce i prowadzili namiętną rozmowę. Przyjrzałem się bliżej i rozpoznałem typka idącego obok blondynki. Niestety i ona była mi znana. Pochmurniałem, ale wiedziałem co muszę zrobić. Pomóc jej. Odepchnąłem lekko szatynkę i powiedziałem, żeby poszła tańczyć. Zaoferowałem, że później ją znajdę, choć i tak pewnie tego nie zrobię. Przyglądałem się przez chwile dwójce przy wejściu, aż w końcu Luke zwrócił mi uwagę.

- Stary, co się tak gapisz? Modelki w bikini wbiły? – powiedział podekscytowany, na co go zgasiłem.

- Nie, gorzej. Alex i jakiś typek – postanowiłem udać, że go nie znam -
Plus chłopie, laski w bikini? A co, Twoja dziewczyna, nago, już Ci nie wystarczy? – powiedziałem, na co posłał mi wredne spojrzenie.

- Co? Kto?! – blondasek dopiero teraz oprzytomniał. Odwrócił głowę i popatrzył w kierunku drzwi wejściowych. Oni dalej trzymali się za ręce i o czymś gadali. Po chwili brunet zostawił Alex i poszedł w głąb speluny. Ona stała przy wejściu i wyglądała na bardzo speszoną. Ruszyłem w jej kierunku, ale Hemmo mnie zatrzymał.

- Co ty robisz? – spytał oschłym tonem. Wiedziałem, że się wkurwił. Ten ogier leci na tą blondynę i ma szaleństwo w gaciach na jej widok. Tyle, że jest zbyt miękką ciotą, by się do tego przyznać. 

- Musze z nią pogadać – powiedziałem, na co wtrącił się Hood.

- To raczej nie nasza sprawa – odparł zirytowany, upił łyk piwa i poszedł w głąb pomieszczenia, znikając w tłumie tańczących lasek.

- No tak, bo ty kurwa zawsze uciekasz od problemów – powiedziałem pod nosem i popatrzyłem na Hemmingsa.

- Idź – powiedział, machnął ręką i wyjął paczkę papierosów z kieszeni. Odpalił szluga i mierzył przypadkowych ludzi wściekłym spojrzeniem. Zostawiłem tą telenowelę i poszedłem zrobić to co musiałem. Podszedłem do samotnej dziewczyny.  Ona widząc mnie, wywróciła oczami.

- No Ciebie to mogłam się tutaj spodziewać – powiedziała sarkastycznie.

- Za to o Tobie bym tego nie powiedział – odparłem i zmierzyłem ją ciekawskim spojrzeniem.

- Czego chcesz? – rzuciła w moim kierunku.

- Co tutaj robisz? – zacząłem.

- Co Cie to obchodzi? – teraz to ona wyglądała na zaciekawioną. – A ty?

- Przyszliśmy z chłopakami na mecz – powiedziałem i pokazałem na Hemmingsa siedzącego przy barze. Właśnie wydmuchiwał dym z ust i obserwował nas złowrogim spojrzeniem. Wyglądał na rozdrażnionego. Alex wychyliła głowę i zobaczyła chłopaka.

- O matko, gdzie nie pójdę, zawsze wpadam na was – powiedziała mierząc się na spojrzenia z Lukiem. Przegrała i zwróciła uwagę z powrotem w moją stronę, a Hemmo ciągle przeszywał nas wzrokiem. Pewnie próbował wychwycić, o czym gadamy.

- Powinnaś się cieszyć kochana – uśmiechnąłem się w jej stronę. Ta się wzdrygnęła i popatrzyła na mnie ze znudzeniem. – Teraz Twoja kolej.

- Na co?

- Na odpowiedź. Co tutaj robisz?

- Umówiłam się z kimś.

- Z Williamem? Poważnie? – powiedziałem, a na jej twarzy wymalował się szok.

- Znasz go?

- Alex, to nie jest chłopak dla ciebie.

- A niby kto jest, hym? Luke?

- Tego nie powiedziałem – zaśmiałem się. I wszystko jasne. – Chyba, że chciałaś to usłyszeć.

- Odwal się okej? Sama zadecyduję, z kim chce się spotykać, a nikt nie może być gorszy od was! – powiedziała zdenerwowana.

- Uwierz mi, my to kurwa jesteśmy chór kościelny w stosunku co do tego gościa.

- Nie ściemniaj! Farba aż tak wyżarła Ci mózg? – nie chciała przyznać mi racji.

- Fakt, atak jest najlepszą obroną, ale posłuchaj doświadczonych osób z tego środowiska. Chce Ci tylko pomóc! – powiedziałem coraz bardziej zirytowany.

- A to niby dlaczego? Taka matka Teresa z Ciebie? – zaśmiałem się na jej słowa.

- Tak. Tak właśnie to potraktuj. Niosę światu dobro – powiedziałem i rozłożyłem w czułym geście ręce do sufity. Nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo u jej boku pojawił się chłopak ubrany cały na czarno. Włosy też miał atramentowe. Jedynie jasnoniebieskie oczy rzucały kolor.

- Jakiś problem Alex? – zapytał i zmierzył mnie surowym wzrokiem. Ona popatrzyła mi w oczy, potem na swoje ręce, aż w końcu utkwiła wzrok w podłodze. Nie miała odwagi się odezwać. William patrzył na mnie oschłym, ale i wymownym spojrzeniem, a potem objął blondynkę w pasie i rzucił odchodząc:

- Chodźmy. Nie będziemy uczestniczyć w tej dziecinadzie – powiedział z wyższością i odwrócił się ciągle trzymając rękę na talii Alex. Gdy wychodzili z knajpy, postanowiłem wrócić do lady baru. Idąc, zauważyłem bladego Hemmingsa, który wpatrywał się, w wychodzącą wraz z brunetem, Alex. Potem ze złością zgasił peta w popielniczce. Nim zdążyłem usiąść na stołku, blondyn już trzymał w ustach kolejnego szluga i podpalał go, mocno ściskając zapalniczkę.


***


[Perspektywa Alex]

Kiedy weszliśmy do samochodu było mi trochę głupio. Wiedziałam, że opuściliśmy lokal tylko z mojej winy. Nie wiedziałam co powinnam była powiedzieć przy Michaelu i Williamie, by nie wyjść na kłótliwą małolatę. Will zaraz pewnie odwiezie mnie do domu i podziękuje za tą kiepską randkę. I tak moja chwilowa bajka się skończy. Zapięłam pasy i posmutniałam.

- Hej, mała, głowa do góry – powiedział nagle brunet i zadarł dłonią mój podbródek w swoją stronę. – Nic takiego się nie stało – powiedział i uśmiechnął się w moim kierunku, ciągle trzymając rękę na mojej brodzie. Jego palce delikatnie muskały mój policzek. Przeszył mnie przyjemny dreszcz. Po chwili błękitnooki zabrał swoją dłoń, co sprawiło mi małą przykrość. Znów chciałam trzymać jego dłoń, by okalała ona moją i by prowadził mnie razem za sobą. Spodobało mi się to uczucie, choć przytłaczała mnie ta dominacja. Wręcz krępowała. Przytaknęłam głową, a Will ruszył autem z parkingu. W połowie drogi gwałtownie skręcił i powiedział niemal krzycząc:

- Wiem jak Ci to wynagrodzę!

Bo kilku minutach przystanęliśmy na poboczu i chłopak zaprowadził mnie na plaże. Spacerowaliśmy przy oceanie. Brunet znów wprowadził mnie w to przyjemne, ale i irytujące uczucie, trzymając moją rękę. Wyglądaliśmy jak para. Ciągle rozmawialiśmy, nie brakowało nam tematów. Poznawaliśmy się bliżej. Teraz już wiedziałam, że chłopak ma na nazwisko Thompson, pochodzi z Anglii, ma dwie siostry i brata oraz jest o dwa lata ode mnie starszy. Opowiedziałam mu trochę o sobie, ale wolałam słuchać jego cudownego akcentu. Oraz nie lubiłam otwierać się przed nowymi ludźmi. Nigdy nie wiedziałam czy powinnam im zaufać. Z Leą mi się udało, ale czy powinnam ufać Williamowi? Odcięłam od siebie te myśli. Potem brunet wypytywał mnie o Michaela, skąd go znam, czy go lubię, co mówił jak go nie było przy mnie w barze. Za bardzo się nim interesował, ale wywnioskowałam, że musieli się znać. Nie chciałam już o to pytać, ale nie odpuszczę tak łatwo tego tematu. Może jakoś wyciągnę coś od Clifforda? Rozmawialiśmy również o gitarze, o jego umiejętnościach i upodobaniach. Nawet zaproponował mi parę lekcji dla początkujących gitarzystów. Długo śmialiśmy się z tego określenia, ale o korepetycjach mówił poważnie. Zapewnił mnie również, że wiele mnie nauczy i nie rozczarują mnie jego usługi. Dlaczego zabrzmiało to tak dwuznacznie? – pomyślałam i po raz setny tego dnia zarumieniłam się. Will nagle spojrzał na zegarek w komórce.

- W dupę, za 15 minut dziesiąta – powiedział bezradnie. Nawet nie zauważyłam, że czas zleciał tak szybko. Przy chłopaku zapomniałam o wszystkim, nie liczyłam czasu, nie nudziłam się! Uśmiechnęłam się, gdy przystanęliśmy przy brzegu oceanu i stanęłam naprzeciwko chłopaka. Ciągle trzymał mnie za rękę. Powiedziałam, stojąc do niego twarzą w twarz:

- Od kiedy to ty jesteś takim grzecznym chłopcem? – oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem na moje słowa. Plaża była opustoszała, więc chichot nie przeszkadzał nikomu. Gdy trochę spoważnieliśmy, nasze twarze znalazły się w niebezpiecznej od siebie odległości. Zrobiło się dziwnie, znów zaczęłam się denerwować i krępować. Moje policzki były krwistoczerwone, a nogi lekko zaczęły drżeć. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Patrzyliśmy sobie przez chwilę głęboko w oczy, a Will zaczął się do mnie przysuwać. Jego usta były coraz bliżej moich. Instynktownie się odsunęłam, a chłopak trochę się speszył. Ciekawe ile dziewczyn mu już odmówiło. Ma takie pełne, różowe usta. Może byłam pierwsza? Nie chcę się spieszyć. Nie potrafiłam.

- Przepraszam, nie wiem co sobie myślałem – odparł i wycofał się do bezpiecznej odległości kilku metrów między nami.

- Lepiej już chodźmy, bo nie chcę Cie widzieć martwego, jak moja mama nas dopadnie – powiedziałam na co się zaśmialiśmy. Poszliśmy szybkim krokiem w stronę auta. Chłopak już nie okazał się śmiałością, więc to ja postanowiłam interweniować. Złapałam delikatnie jego dłoń i owinęłam swoje palce wokół jego. On mnie nie odrzucił i uśmiechnął się z zadowoleniem, zacieśniając uścisk. Już pod moim domem pożegnałam chłopaka, ucałowałam go w policzek, na co trochę się zdziwił, ale nie zaprzeczył. Uścisnął moją dłoń, otworzył mi drzwi od auta i zaprowadził pod sam dom. Tato przywitał nas w progi i popatrzył na zegarek. Na szczęście zdążyliśmy. Jeszcze pomachałam Willowi i odprowadziłam go wzrokiem, gdy wsiadał do ciemnego pojazdu. Jak odjechał, wypuściłam powietrze z płuc, nawet nie kontrolując, że je wstrzymywałam.

Jeśli przeczytałeś rozdział, proszę, zostaw po sobie komentarz. To wiele dla nas znaczy i zachęca do dalszego pisania. Nie wspominając o uśmiechu na naszych twarzach ;)


I co sądzicie? Przepraszam za wszystkie błędy, ale nie jestem jakimś zawodowym pisarzem. Wierzę, że wam się spodoba, bo jestem całkiem zadowolona z tej (ponoć pechowej) trzynastki. Jak wrażenia po tej randce? Spodziewaliście się, że pójdą do baru? Czy Alex dobrze zrobiła, odmawiając pocałunku z Willem? Czy anglik zagościł w waszych sercach? A może bardziej preferujecie zajętego już blondyna? Czekamy na wasze opinie jak i tweety z hasztagiem bloga (#SandCastleFF). Polecajcie to ff swoim znajomym, przyjaciołom. To wiele dla nas znaczy! Cieszymy się, że z każdym dniem przybywa was coraz więcej. Ostatnio zaszaleliście z komentarzami, ale jestem pewna, że tym razem to przebijecie. Czyli:

25 KOMENTARZY = 14 ROZDZIAŁ

Dzisiaj cały dzień siedziałam na plaży i myślałam, jak jeszcze urozmaicić nasze opowiadanie. Serio bardzo się cieszę, że jesteście tutaj z nami i czytacie "Sand Castle". Rozdział pojawi się zgodnie z tempem waszych komentarzy. Cieplutko was pozdrawiam i zapraszam do czytania. Kochamy was! X

@TheBeatlesTime
@foreverciastko

27 komentarzy:

  1. Bardzo podobał mi się ten rozdział! :3 Tylko szkoda, że tak mało :( Chcę zdecydowanie więcej! Z niecierpliwością czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. omg *.* boski zresztą jak zawsze
    życzę weny ♥
    @DREWSOSJ

    OdpowiedzUsuń
  3. zazdrosny Luke >>>>>>>>>>>
    genialny dshvjsdvhvshdv
    czekam na next i życzę weny
    @CrazolAlex

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha ich teksty mnie dzisiaj rozwaliły :-) i jak will ja skrzywdzi to wlasnorecznie go wykastruje :P Nie rozpisuje sie poniewaz nie lubie pisac na tablecie wiec do nastepnego :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no swietny xx Hahah te teksty xd Ale Luke jest zazdrosny ^^ Jprdl niech tylko Will spróbuje ją skrzydzic to nóg w dupie nie ma hahaa :P Czekam na nextaa :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku Jejku jeku! Wspaniały rozdział, ale szkoda że taki krótki :(
    Ciekawi mnie czemu Michael nie chce żeby Alex zadawała się z Wilem.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ❤/ @awokado1

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wiedziałam że z nim jest coś nie tak... znaczy tak mi się wydaje, myślę że Michael nie kłamał, bo po co miałby to robić. Ciągle czekam na jej spotkanie z Lukiem, oni muszą być razem xd
    Świetny rozdział :)
    @roomoskians

    OdpowiedzUsuń
  8. Will cos ukrywa haha ej no Alex i Luke :( rozdziala jak zwykke zarąbisty xx

    OdpowiedzUsuń
  9. napisze tylko tyle, że ten rozdział skrywa tajemnice, a ja nie mogę doczekać się next rozdziału ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział! życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  11. Swietny!
    @djuhuhu

    OdpowiedzUsuń
  12. jest idealny, świetny pomysł na fabułę xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Jedno z lepszych opowiadan które czytałam a czytałam ich dość dużo, cudowne :) Zazdrosny Luke >>>>>

    OdpowiedzUsuń
  14. Świeny :D
    Jaki Luke haha .
    Czekam na nexta :)
    @NIallfollowsme

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział^^

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny, czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział. Nie lubie Willa

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem ciekawa o co chodzi z Willem . Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurcze, ja jakoś bardziej przekonana jestem do Luke'a (jako przyszłego chłopaka Alex xd) niż do Williamsa. Może dlatego że ten drugi jest tajemniczy i prawie nico nic nie wiem.
    Ciekawe czemu Michael tak bardzo chciał ostrzec Alex. Jka przeszłość ma Will..?
    Jak zawsze świetny rozdział.
    Moglybyscie informowac mnie na tt o nowych rozdziałach?

    @xiluvmyharryx

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział! Szkoda że Alex nie chciała się całować z Willem. XD Zazdrosny Luke >>>>>>>>>>>>>
    Zastanawia mnie kim jest Will. Może dilerem? Lel Rozwaliła mnie mama Alex jak przyszedł Will xD czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Will i Alex są dla siebie stworzeni, idk czego od niego chcecie. Tak samo kibicuję Calumowi, ale nie z Olivią, tylko także z Alex xd Za Lukiem nie przepadam.. Aa. Michael i Lea. Oni bd razem w 99,9%. Mam przeczucie. Btw z całego serca proszę o więcej Ashtona. Kocham was za to, że to piszecie xx @nika_5sos

    OdpowiedzUsuń