ROZDZIAŁ 11
Następnego dnia obudziłam się ze straszliwym bólem pleców i
karku. Zasnęłam na książce. Świetnie. Spojrzałam na zegarek. Na dodatek
jestem spóźniona do szkoły! Kompletnie sobie nie radzę. Pobiegłam do łazienki,
by w szybkim tempie przygotować się do wyjścia, ale jak spojrzałam w lustro,
zaczęłam się głośno śmiać. Musiałam spać w takiej pozycji, że mój policzek
leżał na zeszycie od fizyki, gdyż tusz razem z wszystkim wzorami odbił się na
mojej prawej stronie twarzy. Przynajmniej znalazłam nowy sposób na ściąganie.
Szkoda tylko, że tak mało tajny. Znowu się zaśmiałam. Pomimo tak kiepskiego
rozpoczęcia dnia, humor mi dopisywał. Nie ma co się użalać nad sobą i płakać w
poduszkę. Czas ruszyć dalej i nie zniszczyć sobie przyszłości. Tak, mówię tu o
ocenach. Zależy mi na dobrej średniej, dobrych studiach, więc nie mogę sobie
pozwalać na jakieś głupie imprezy czy wagary. Doprowadzenie się do porządku
zajęło mi nadzwyczaj dużo czasu. Dlatego
fakt, że zaspałam bardzo mnie martwił, gdyż muszę opuścić pierwszą lekcję. Za
Chiny się nie wyrobię. Nałożyłam legginsy i białą koszulkę z nadrukiem jednego
z moich ulubionych zespołów, czyli Guns N' Roses. Włosy zostawiłam rozpuszczone,
przejechałam tuszem po rzęsach i nałożyłam nawilżającą pomadkę na usta.
Zbiegłam na dół, wzięłam przygotowany wczoraj plecak i założyłam czarne trampki.
Nie zdążyłabym zjeść śniadania, więc wzięłam pare drobnych na lunch. Ruszyłam
jak torpeda w stronę szkoły. Następny autobus był za 15 minut, więc
postanowiłam się przejść, planując zajście do jakiegoś spożywczaka, by kupić
coś do jedzenia. Tak więc nie fatygowałam się pójściem na przystanek. Niestety
po 10 minutach szybkiego marszu, pożałowałam swojej decyzji. Ciemne chmury przybrały odcień mocnego
granatu, a na ziemię zaczęły spadać krople deszczu. Pechowa Alex? Oh tak,
miło mi poznać. Zaśmiałam się. Dziwne.. Pomimo, że po dwóch minutach lało jak z
cebra, byłam przemoczona do suchej nitki, mój dobry humor nie opuszczał mnie.
Postanowiłam cieszyć się chwilą. Tak naprawdę lubię deszcz, zwłaszcza burzę. No fakt, boję się jej
trochę, ale uwielbiam przebywać wtedy w domu i obserwować wybryki matki natury.
Deszcz padał coraz mocniej. Wiedziałam, że muszę się gdzieś schować, znaleźć
jakiś dach i przeczekać ulewę. Skręciłam więc na lewo do pierwszego z brzegu
budynku. Znajdował się przy głównej ulicy, jakieś dwie przecznice przed
antykwariatem, w którym pracowałam. Chwilowo miałam tydzień przerwy, bo Steve
wyjechał załatwiać ważne sprawy rodzinne, więc zamknął na ten czas sklep.
Cieszyłam się tym faktem, ale jednak brakowało mi starych antyków i ich
niesamowitego zapachu. Gdy przekroczyłam próg drzwi, zobaczyłam masę
instrumentów. Ściany były przepełnione od podłogi po sam sufit. No dobra, albo
ktoś ma obsesję, albo weszłam do sklepu muzycznego. Ten humor jest dziś
nadzwyczajny. Uśmiechnęłam się do siebie i powoli kroczyłam alejką, wpatrując
się w wiszące wysoko gitary akustyczne. Moim marzeniem było nauczyć się grać,
ale nigdy nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Plus załatwienie samej gitary
było nie małym problemem. Idąc tak, dumając, moja natura się uwydatniła. A to
znaczy, że fakt iż jestem niezdarą, urzeczywistnił się. O tak! Weszłam prosto w
coś wielkiego i narobiłam dużo hałasu. Na drodze stała mi perkusja. Szybko
próbowałam utrzymać rękami brzęczące elementy instrumentu, ale one rozpadły
się, a w mojej dłoni został tylko jeden, złotawy talerz. Słoń w składzie
porcelany czy może Alex w sklepie muzycznym? Oto mamy zagadkę. Zza regału
szybko się ktoś wyłonił. W rękach trzymał pudło z pałeczkami do perkusji.
Zaklęłam w myślach. Karton znalazł się na wysokości pasa osoby i zauważyłam, że
w moim kierunku idzie nieziemsko przystojny chłopak. Ciemne włosy opadały mu na
czoło, najbardziej rzucały się mocno uwydatnione kości policzkowe i jasnobłękitne
oczy. Jego spojrzenie było magnetyzujące, miałam wrażenie, że uginają się pode mną kolana. Na sobie miał ciemne, dopasowane spodnie, tak że można było
dostrzec jego czarne bokserki. Zarumieniłam się. Cholera! Wisienką na torcie
była jego koszulka, podarta, ale z tym samym nadrukiem, który miałam dzisiaj na
sobie. Oniemiałam. Jego mięsnie wyróżniały się przez cienki materiał. Na siebie
rzuconą jeszcze miał luźną jeansową koszulę, która pozostała rozpięta. Wiem, że to nie mój obowiązek, ale czy mogę
poprosić go o rękę?! – pomyślałam. Spojrzałam w dół, na talerz, który
trzymałam. Odbijała się w nich moja postać. Szlag! Gorzej wyglądać już nie
mogłam. Tusz do rzęs znalazł swoje miejsce na moich policzkach, a włosy były
totalnie oklapnięte i przemoczone. Nie wspominając o przyległych do nóg, jak i
tyłka, legginsów oraz o mokrej, prześwitującej koszulce. Nie no, nie ma to jak dobrze
wyglądać przy przystojnym chłopaku! Rzuciłam zakłopotany uśmiech w jego kierunku.
- Jeszcze jest
zamknięte – usłyszałam mocny, ale głęboki głos bruneta. Domykał to idealne
dzieło Boga do samego końca. Ale jestem
powierzchowna! – skarciłam się w duchu.
- J-ja przepraszam,
nie wiedziałam. Chciałam się tylko schronić przed deszczem, bo strasznie się
rozpadało i ten budynek był najbliżej, więc podeszłam do drzwi, ale one nie
stawiły oporu i weszłam. A potem zobaczyłam te wszystkie instrumenty i się
zagapiłam, i weszłam w tą perkusję – powiedziałam szybko i na jednym wdechu. -
Ja, ja naprawdę przepraszam. Już wychodzę – dokończyłam, na co chłopak się
zaśmiał. Spowodowało to jeszcze większy rumieniec na mojej twarzy.
- Nie tłumacz się
już tak – odparł, nie ukrywając uśmiechu.
- Ja, ja bardzo
przepraszam – powiedziałam i spojrzałam w podłogę.
- Nie przepraszaj
tylko pomóż mi poskładać perkusję, a może jakoś się obejdzie bez interwencji
policji – oboje się zaśmialiśmy. Chłopak spoważniał i zapytał mnie:
- Hej, może chcesz
jakiś ręcznik? Muszę przyznać, że tak przemoczonej dziewczyny nie widziałem od
czasów pokazu „miss mokrego podkoszulka”, ostatniego lata.
- Tak. Ręcznik.
Poproszę – odparłam lekko skrępowana.
- Już, tylko odłożę
to pudło – skinął głową na trzymany przez niego karton. – Tak w ogóle, to
niezła koszulka – uśmiechnął się i zmierzył mnie ciekawym spojrzeniem, po czym
odwrócił się i poszedł w drugą stronę. Obserwowałam go, a mój niepokorny wzrok
powędrował na wystającą tasiemkę przy jego spodniach. Boże, Alex, ogarnij się!
Dopiero co poznałaś tego… Zaśmiałam się. Nawet nie wiem jak ma na imię! Po
kilku sekundach usłyszałam jego wołanie:
- Chodź tu, dam Ci
ten ręcznik! - ruszyłam w kierunku, w którym chwilę temu poszedł chłopak.
Gdy weszłam do
małego pomieszczenia, zapewne zaplecza, podał mi jasny ręcznik, a raczej
szmatkę, ale czystą i dał mi chwilkę bym mogła się trochę ogarnąć. Wyszedł z
pomieszczenia i zaczął się krzątając przy zniszczonym przeze mnie instrumencie.
Co jakiś czas słyszałam brzęczenie metalu. Czym prędzej wytarłam tusz z
policzków, przejechałam materiałem po włosach i lekko wydrzymnęłam koszulkę.
Niestety z ubraniami nie dałam rady nic zrobić. Gdy chociaż ogarnęłam twarz, co
było ogromnym wyczynem, wyszłam z kantorka.
- Na sucho
wyglądasz jeszcze lepiej, niż na mokro – usłyszałam, oddając chłopakowi
ręcznik. Zaśmiał się, a purpura wylała się na moje policzki.
- Dzięki – dałam
radę wypowiedzieć tylko to jedno krótkie słowo.
- Jestem Will –
odparł i wyciągnął w moim kierunku rękę.
- Miło mi Cie
poznać. Alex – odwzajemniłam uściski i nieśmiało się uśmiechnęłam. Poszliśmy
składać perkusję. Nie spodziewałam się, ze zajmie nam to tyle czasu. Rozmowa
się kleiła, co jakiś czas śmialiśmy się, zwłaszcza z mojej nieporadności
podczas wykonywanych czynności. Gdy skończyliśmy, przypomniałam sobie, że
powinnam być w szkole. Spojrzałam na zegarek. Pisnęłam. Okazała się, że zostało
mi 5 minut do dzwonka na przerwę przed drugą lekcją. Była ona bardzo krótka,
więc musiałam się spieszyć. Na szczęście przestało padać. Szybko wzięłam swój
plecak i już szłam w stronę drzwi, gdy Will zaproponował, że mnie podwiezie. Do
otwarcia sklepu, w którym pracował zostało jeszcze kilka minut i powiedział, że
zdąży mnie podwieźć i wrócić na czas. Szczególnie, że wszystko było gotowe do
otwarcia. Zgodziłam się, ale pożałowałam swojej decyzji, gdy wyszłam na zewnątrz, a
chłopak pokazał mi swój pojazd.
- Motor? – powiedziałam
osłupiona i stanęłam w miejscu. Protestowałam i panikowałam przez chwilę, na co
mój towarzysz się śmiał. Przekonał mnie argumentami, że szybko dotrę na
miejsce, mniej więcej w niecałe 5 minut i jeszcze będę miała chwilkę czasu na
przerwie. Jak powiedział, tak się stało.
***
[Perspektywa Luka]
Wyszedłem na
przerwie z tej pieprzonej szkoły, nie mogąc już wytrzymać. Chęć zapalenia
przewyższała wszystkie inne uczucia. I jeszcze do tego większość nauczycieli
czepiało się mojego kolczyka. Czemu nie mogą się po prostu odwalić i zostawić
mnie w świętym spokoju? Wyszedłem poza teren szkoły, w stronę parkingu, by
bardziej nie prowokować nauczycieli. W końcu nie chciałem wylecieć. Kurwa,
nawet nie chcę o tym myśleć. Moja babcia by chyba umarła, zawiódłbym ją na całej
linii. Już nawet nie wspominając o tym, co robiłem, gdy byłem poza domem. Jej
ukochany wnuk nie jest takim, za jakiego go uważa. Gdy stanąłem pomiędzy kilkoma
krzakami, zacząłem grzebać w kieszeni spodni, w celu odnalezienia zapaliczki i
szlugów. Nareszcie odpaliłem papierosa i oddałem się przyjemnemu uczuciu,
rozchodzącej się nikotyny w moim organizmie. Kontynuowałem rozmyślania, nad
wszystkim jak i niczym. Gdy spaliłem połowę fajki, usłyszałem dźwięk
zbliżającego się motoru. Skierowałem twarz w jego kierunku i śledziłem pojazd
oczami. Gdy już się zatrzymał, całkiem blisko mnie i moich krzaków, za którymi
byłem ukryty, z pojazdu zsiadła osoba. Po ściągnięciu kasku, okazało się, że to
nie pasażer, a pasażerka. Uśmiechnięta blondynka, całkiem ładna. Wyglądała
prawie jak..ja pierdole, to Alex! Wytrzeszczyłem oczy. Co ona robi na motorze?!
I kim jest do cholery ten koleś co ją przywiózł? Zacząłem się bardziej
przypatrywać towarzyszowi dziewczyny. Czekałem aż zdejmie kask, bym mógł
przyglądnąć się jego mordzie. Kiedy to się stało, ta twarz wydawała mi się
znajoma. Już gdzieś widziałem tego gościa, ale nie mogłem sobie kurwa przypomnieć
gdzie. Wytężyłem słuch, co sprawiło, że byłem w stanie usłyszeć kawałki ich
rozmowy. Mówili coś o jakiejś perkusji, instrumentach i sklepie, który trzeba
otworzyć. Chyba się żegnają. No wreszcie Alex od niego odchodzi, ale.. chwila!
On ją złapał za nadgarstek i przyciągnął do siebie! Co on mówi do jasnej
cholery?! Coś pieprzy o jakiejś zapłacie i kilka razy stuknął się w policzek.
Co ten chuj robi?! Blondynka zaczęła się śmiać i zbliżyła do niego twarz. Co
ona zamierza zrobić?! O kurwa. Pocałowała go w policzek! Uśmiechnięta zaczęła
kierować się w stronę wejścia do szkoły. Schowałem się bardziej za roślinami,
przypominając sobie o papierosie w mojej ręce. Zaciągnąłem się, ponownie
wychylając ciało, by dostrzec tych dwoje. Złość mną zawładnęła i cieszyłem się,
że dziewczyna mnie nie widziała. Popatrzyłem na tego typa, a on ciągle
wpatrywał się w Alex. Gdy na nią spojrzałem, co się kurwa okazało?! Odwróciła
się. Odwróciła się by mu jeszcze pomachać. Rzuciłem szluga na chodnik,
wyładowując przy tym chociaż małą część mojej złości. Dodatkowo rozgniotłem go
butem. Nie wiedziałem kim jest ten chłopak, choć miałem wrażenie, że już go gdzieś
spotkałem, to nienawidziłem typa z całego serca. Gdy on odjechał, a Alex zniknęła
z mojego pola widzenia, dla mnie było
jasne tylko jedno. Nie wracam do tej pieprzonej budy. Splunąłem na ziemię i założyłem
kaptur na głowę. Wiedziałem gdzie pójdę. W jedno jedyne miejsce, które przynosi
mi ukojenie.
***
Po kilku godzinach
przebywania w moim ukochanym miejscu, wypaleniu całej paczki szlugów i
rozmyślaniu nad tym, co aktualnie działo się w moim życiu, udałem się do domu
Katherine, mojej dziewczyny. Jak byłem pod mieszkaniem Kath, sprawdziłem czy
auto jej starych stoi na podjeździe. Nie. Cudownie. Zapukałem do drzwi. Otwarły
się. Brunetka już w piżamie stanęła u progu lekko zdezorientowana. Nawet nie
zdążyła o nic zapytać, bo moje usta znalazły swoje miejsce na jej. Była
zaskoczona, ale nie protestowała. Uwielbiałem sposób, w jaki na nią działałem i
kochałem to robić. Cofnęliśmy się do holu, a po chwili obijaliśmy się o ściany.
Raz ona przypierała mnie do zimnej powierzchni, całując po szyi, ale potem
sytuacja się odwracała i ja to robiłem. Uwielbiam dominować. Potem na
przeszkodzie stały nam schody, ale nie było to wielkim problemem. Kath oplotła
nogi, wokół moich bioder, ciągle całując mnie po szyi. Złapałem ją za pośladki
i zaniosłem na górę. Gdy byliśmy na szczycie, dziewczyna zaczęła rozpinać moją
koszulę, a ja nie byłem jej dłużny i ściągnąłem krótkie spodenki od piżamy,
które miała na sobie. W końcu trafiliśmy na właściwy pokój, a dziewczyna
rzuciła się na łóżko, czekając na moje dalsze ruchy. Wyglądała tak pociągająco.
Zdjąłem koszulę i rzuciłem ją w kąt. Zatrząsnąłem drzwi nogą i szybko
podszedłem do brunetki. Położyłem się na niej i namiętnie ją całowałem.
Odwzajemniła moje gesty, a po chwili podała mi coś, co wyciągnęła z poszewki poduszki.
Uśmiechnąłem się widząc małe, srebrne opakowanie, które miało nas zabezpieczyć przed
wpadką i zacząłem ponownie całować dziewczynę. Uwielbiam czuć jej bliskość.
Chcę byśmy razem z Alex stali się jednością. Chcę być powodem jej cudownych
jęków, chcę odgarniać jej blond wł….ciemne włosy. Kurwa. Jednością z Kath.
Tak, tak właśnie pomyślałem.
Jeśli przeczytałeś rozdział, proszę, zostaw po sobie komentarz. To wiele dla nas znaczy i zachęca do dalszego pisania. Nie wspominając o uśmiechu na naszych twarzach ;)
No i mamy nasz 11 rozdział! Co sądzicie? Mam nadzieję, że fangirling jest i spodobało wam się zakończenie (HYHYH ZŁOWIESZCZY ŚMIECH). Macie jakieś pomysły co będzie dalej? Piszcie w komentarzach! Bardzo nas cieszy, że tweetujecie z hasztagiem #SandCastleFF i liczymy na jeszcze więcej wpisów. Czekamy na wasze odczucia po tym rozdziale, jak i na wasze ulubione cytaty! Uwielbiamy sprawdzać twittera i czytać wszystko co do nas, albo o naszym ff piszecie (krytykę również, nie mówimy o stalkowaniu). Ilość komentarzy pod ostatnim postem jest zadawalająca, ale wierzymy, że pod tym będzie ich jeszcze więcej! Pamiętajcie tylko, że:
Jeśli przeczytałeś rozdział, proszę, zostaw po sobie komentarz. To wiele dla nas znaczy i zachęca do dalszego pisania. Nie wspominając o uśmiechu na naszych twarzach ;)
No i mamy nasz 11 rozdział! Co sądzicie? Mam nadzieję, że fangirling jest i spodobało wam się zakończenie (HYHYH ZŁOWIESZCZY ŚMIECH). Macie jakieś pomysły co będzie dalej? Piszcie w komentarzach! Bardzo nas cieszy, że tweetujecie z hasztagiem #SandCastleFF i liczymy na jeszcze więcej wpisów. Czekamy na wasze odczucia po tym rozdziale, jak i na wasze ulubione cytaty! Uwielbiamy sprawdzać twittera i czytać wszystko co do nas, albo o naszym ff piszecie (krytykę również, nie mówimy o stalkowaniu). Ilość komentarzy pod ostatnim postem jest zadawalająca, ale wierzymy, że pod tym będzie ich jeszcze więcej! Pamiętajcie tylko, że:
15 KOMENTARZY = 12 ROZDZIAŁ
Tak więc, następny pojawi się w takim tempie, jak będziecie komentować i jak szybko dostanę rozpiski od @foreverciastko (więc jak coś, to do niej spamujcie, HYHYHY *PONOWNIE ZŁOWIESZCZO SIĘ ŚMIEJE I ZACIERA RĘCE*). Kochamy was i liczymy, że przybędzie jeszcze więcej czytelników! X
@TheBeatlesTime
świetny rozdział xx (to już się staje nudne xd haha ) zartuje xd czekam na nexta @thisismyleelee
OdpowiedzUsuńOMG cudo *o*
OdpowiedzUsuń@DREWSOSJ
Genialny rozdział, a zakończenie wow, taką pomyłkę walnąć, idk czemu ale mam przeczucie że podczas sex'u nazwie Kath Alex. Czekam na następny / @CrazolAlex xx
OdpowiedzUsuńwow, świetny rozdział, wiedziałam że Luke będzie zazdrosny, ciekawe co na to Alex no i co z Calum'em? czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńA więc tak jak już mówiłam na TT zakochałam się w Will'u (słodziak *.*), scena zazdrosnego Lukeya awww <3 I like it ;P, i na koniec Luke uświadamiający sobie że to Alex kocha i pragnie ( tak w tym sensie też) Czekam na kolejny i spamuje cię dalej :P
OdpowiedzUsuń@Jewelka9
Hahaha Luke na swój sposób jest całkiem uroczy no ale pomylić swoją dziewczynę z Alex i to w myślach ....
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj shippuję Jewill :D wiem nie ma postaci o imieniu Jewel ale hej każdy może sobie wymyślić co nie?
Świetny rozdział i no cóż idę pomagać JJ xx
ten rozdzial jest naprawde zajebisty i taki osnahaoahaiahoa jeju ale nam teraz chcice na Luke'a hahahaha nie wazne XD boze kocham was za to ff i czekam na nastepny rozdzial x /@czescariana
OdpowiedzUsuńjak zwykle świetny, czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńOmg ale sie porobiło wow wow *-* chce już następny rozdział
OdpowiedzUsuńAAA. KOCHAM TO! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Omg ahjskkftfnsuogdvcwojsijvdwagou rpphegkcivahh Lucjan myśli o Alex !!! A ten gość z muzycznego *.* hahahahaha Alex tak bardzo przypomina mnie lmao i z wyglądu i charakteru xD jedyna różnica to taka że ona jest chuda a ja niekoniecznie ://
OdpowiedzUsuńCuuudowny :-*
OdpowiedzUsuńNOOOO! LEPIEJ ð Ten Will mi się bardzo spodobał... idk why... A Luke..? Hm. Coraz bardziej go lubię, ale nadal jest dla mnie taki... nie taki :D nie potrafię tego ująć. czekam na następny. xx @nika_5sos
OdpowiedzUsuńCudnyyy *-* Chcę nastepny xx
OdpowiedzUsuńAlex i Will *.*
OdpowiedzUsuńLuke zazdrosny ♥
nie mogę doczekać się next ;**
Kocham twój ff po prostu zajebisty <3
OdpowiedzUsuńfgyufgdsagyutaeueyg cudowne ff, czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńawww super rozdział :))
OdpowiedzUsuńfajnie że Alex poznała Will'a, może coś tego wyjdzie :D ale nie ukrywam że wolałabym aby była z Luke'iem hyhy
wiem przecież że Lukey'owi zależy na Alex! napewno bardziej niż na tej Kath, napewno :D
nie moge doczekać sie następnego rozdziału, jestem ciekawa jak to wszystko sie potoczy xx
mam nadzieję, że Cal i Alex szybko się nie pogodzą, niech się chłopak pomęczy hahahaha liczę, że Will zbliży się do Alex, super rozdział :) x
OdpowiedzUsuńświetne ff ! Rzadko trafiam na dobre ale to ? PERFECT ❤️
OdpowiedzUsuń