*Przeczytajcie notkę pod rozdziałem*
ROZDZIAŁ 14
Weekend minął stanowczo za szybko. Na szczęście poniedziałek
jak i wtorek również się nie wlókł. Środowy poranek także zleciał błyskawicznie.
Teraz trwała już lekcja literatury, od ponad 30 minut. Nie mogłam się w ogóle
skupić na zajęciach, ciągle wracając wspomnieniami do czarującego anglika.
Sobota jaśniała w moim umyśle, niczym mała latarka w najciemniejszej
przestrzeni. Analizowałam każdy szczegół, każde zachowanie, każde słowo, które
padło z jego różowych ust. Przerabialiśmy na lekcji wiersze z epoki romantyzmu,
które wprawiały mnie w jeszcze większy stan upojenia. Piękne słowa, które
mężczyzna pisał do swojej ukochanej. Uwielbiam wiersze. Słowa są piękne, słowa
płyną z serca..dlatego tak bardzo je analizowałam. Jestem dziwaczką, wiem, ale
nic na to nie poradzę. Wystarczy krótka rymowana strofa, a od razu ulegnę
mężczyźnie. Czy Willa mogę porównać do
poety? Czy brunet jest romantykiem? – takie właśnie myśli zaprzątały moją
głowę w szkole. Nim przywołałam się do porządku, w kieszeni moich ciemnych
rurek poczułam wibrację telefonu. Odblokowałam ekran i ujrzałam pierwszą
wiadomość dzisiejszego dnia:
Will: „Jak w szkole
piękna? Tęsknie za rozmową z Tobą x”
Zarumieniłam się po przeczytaniu. Pisaliśmy z chłopakiem od
sobotniego wieczoru. Non stop tylko czekałam przy komórce na głupie piknięcie,
by znów uśmiechnąć się do jasnego ekranu. Szybko wystukałam odpowiedź i
schowałam przyrząd do kieszeni. Zaczęłam przepisywać notatkę z tablicy,
jednocześnie słuchając nauczyciela. Poprawiłam czarną, luźną koszulkę, a jasne
włosy odgarnęłam do tyłu głowy. Miałam przedziałek na środku, na skutek czego
niesforne kosmyki wymykały się zza mojego ucha. Znów je poprawiłam, aby po
chwili poczuć wibrujący telefon. Coś czuję, że dzisiejszy dzień będzie dniem: „Brak koncentracji w szkole. Po co Ci
szkoła?! Masz swojego błękitnookiego Brytyjczyka”. Tak właśnie.. lepiej go
nazwać nie mogłam.
***
[Perspektywa Caluma]
Ten pieprzony dzień ciągnął się jak każdy inny. Matka znów
odwiozła mnie do szkoły, więc z ucieczki nici. Poza tym za dużo opuściłem zajęć,
by teraz pozwolić sobie na wagary. Przynajmniej spędzę czas z Hemmingsem i
Kapturkiem. Po lekcji geografii z naszą młodą i bardzo atrakcyjną nauczycielką,
była przerwa na lunch. Odniosłem książki i wyszedłem na dwór, jak mieliśmy to z
chłopakami w zwyczaju robić. Idąc w stronę „zaplecza” szkoły, innymi słowy
palarni, dostrzegłem siedzących już na metalowym stoliku przyjaciół. Wokół
kręciło się kilka lasek, które zjawiały się na tyłach budy, tylko by zaliczyć
jakiegoś kolesia. Nawet szlugiem nie potrafiły się zaciągnąć; krztusiły się i
wyglądały wtedy jak napalone idiotki. Odpędziłem myśli, rzucając swoje rzeczy
na krawężnik, a sam posadziłem dupę na metalowym blacie, obok Michaela. Ten
poczęstował mnie marlboro, a Hemmo podzielił się swoją ukochaną zapalniczką.
Jest totalnym idiotą. Jak można mieć ulubiony przyrząd do odpalania fajek? Była
cała srebrna, kwadratowa, a na wierzchu miała wygrawerowaną nutkę. Żałosne, ale
cóż tu więcej mówić. Zaciągnąłem się używką i spojrzałem na chłopaków.
- Jak leci? – spytał Kapturek, odrywając się od papierosa.
- Zajebiście wolno – powiedziałem wydmuchując zbędny dym.
- Wolna to nie jest ta lasia – powiedział Mike, wskazując na
jakąś przypadkową, tlenioną blondynkę, która lustrowała nas wzrokiem. – Oczywiście
w robocie – uśmiechnął się wymownie.
- Co Clifford? Sprawdzałeś? – odparłem, pociągając bucha i
śmiejąc się szczeniacko.
- Wole brunetki – odparł i szturchnął Luke’a. – Stary, a ty?
- Rude kurwa – odparł, nie wyciągając papierosa z ust.
- Serio pytam – Mike nie odpuszczał.
- Skoro chodzi z brunetką to chyba oczywiste tak? – odparłem
głupawym tonem.
- No nie wiem, lepiej ty nam powiedz Hemmo – Kapturek ciągle
się z nim droczył.
- Czy to ważne? Po za tym lepiej mi powiedźcie, co robicie
na ten cholerny projekt z biologii? Za niecały miesiąc trzeba go oddać –
przyjaciel zmienił temat na bezpieczniejszy.
- Co ty się tak szkołą zainteresowałeś? – odparłem,
wybuchając z Michaelem gromkim śmiechem.
- Kurwa Hood, może ty chcesz kiblować, ale ja nie. Zważając
na opuszczone lekcje i te, które jeszcze oleje, to 70 procent dużo dla mnie
znaczy. A z moją partnerką ciężko się dogadać. Może i ładna, ale mózg to musi
mieć różowy, jak te swoje cienie na mordzie – powiedział bulwersując się i
odpalając kolejnego papierosa.
- Cal, a ty z kim robisz to całe gówno? – spytał mnie Mike.
- Z tym pasztetem, Olivią Brown – na moje słowa chłopcy się zaśmiali.
- No to powodzenia. A myślałem, że powinienem współczuć
blondaskowi – odparł Clifford, na co Luke zmierzył go wściekłym
spojrzeniem. Chłopak nie lubił, gdy
zwracano się do niego, używając właśnie tego określenia.
- Spierdalajcie! Mówię wam, wyjdę na tym jeszcze lepiej niż
wy – powiedziałem i zgasiłem papierosa na blacie stołu.
- Nie no spoko, tylko wiesz, musisz z nią najpierw
porozmawiać, a to już będzie trudniejsze – wtrącił się Luke.
- Wiem i zamierzam to zaraz zrobić – odparłem wstając –
odwali za mnie całą robotę, mniej więcej na tróję i będzie wykurwiście –
zakończyłem.
- Jasne, jasne. Tylko
jej nie zalicz Hood! Ta młoda mogłaby tego nie przeżyć – powiedział Mike, na co
Hemmo głośno zachichotał.
- Śmiejcie się kurwa dalej – zirytowany ruszyłem do szkoły,
by złapać tą dziwaczkę. Zaśmiałem się, przypominając sobie słowa Kapturka. Kto by chciał zaliczyć ją? – pomyślałem
i się zniesmaczyłem. Gdy wszedłem do budynku, skierowałem się w stronę mojej
szafki. Wziąłem z niej potrzebne książki, długopis i paczkę miętowych gum do żucia. Jedna po fajeczce, druga na dupeczkę. O tak.
Najpierw tylko pogadam z tą niemą Olivią. Przyszedł czas na matematykę, więc
poszedłem w znanym mi kierunku. Korytarz bez okien przepełniony był uczniami
pędzącymi do klas. Pachniało w nim starym mopem, starością i lipnymi
detergentami. Mijając zakręt, znalazłem się pod odpowiednią salą. Widziałem,
stojącą przy drzwiach Alex. Grzebała coś w swoim telefonie i uśmiechała się
nieśmiało do ekranu. Przeszedłem obok niej, czując ukłucie żalu i wściekłości
na samego siebie. Tęskniłem za nią, bardzo, ale nie chciałem niczego naprawiać.
Nie teraz. Jest za wcześnie. Chwilowo sam nie wiedziałem kim jestem i czego potrzebuję. Zgubiłem
się. Gdy jeszcze niedawno wracałem myślą do pocałunku z blondynką, wciąż
zalewało mnie dziwne uczucie. Nie mogłem go rozpoznać, aż do niedawna, gdy
przelizałem się z inną laską. Gdy moje usta dotknęły ust Alex, to był wymuszony
czyn. Tak, jakbym całował siostrę. I właśnie to stwierdzenie bolało
najbardziej. Spieprzyłem cudowną relację i straciłem „siostrę”. Nie wiem
dlaczego to zrobiłem. Dlaczego nie wpadłem na to, że jesteśmy jak rodzeństwo i
w chwili naszego całusa, nie będzie ani krzty namiętności? Spieprzyłem i tyle.
Odwróciłem się do drzwi i ujrzałem skuloną postać, siedzącą w rogu. Zauważyłem
twarz dziewczyny i podszedłem do niej.
- Możemy porozmawiać? – odparłem, na co Olivia gwałtownie
wstała, jakby wystraszyła się moich słów tak samo jak i mnie.
- D-do-dobrze – jąkała się patrząc na swoje ręce. Miała na
sobie ciemnozieloną bluzę i jakieś byle jakie jeansy. Na nogach czarne trampki,
a brązowe loki związane w kitkę z tyłu głowy. Blada twarz, szare oczy bez
wyrazu i sine usta. Naprawdę wygląda jak ćpunka albo anorektyczka. Sam nie
wiem, ta bluza całkowicie zasłaniała jej kształty, więc ciężko było
wywnioskować co pod nią jest. Intrygowało mnie to tak jak przy każdej innej dziewczynie.
- Co z zadaniem z biologii? – nie owijałem w bawełnę.
Przecież o niczym innym nie chciałem z nią rozmawiać. Popatrzyła na mnie przez
krótką chwilę, a potem wlepiła wzrok w podłogę i milczała. Po kilku sekundach
zirytowałem się i gwałtowniej odparłem:
- Mam przyjść do Ciebie, żebyśmy to zrobili?
- Co? N-nie – powiedziała, a ja zauważyłem strach w jej
oczach.
- Więc u mnie?
- N-nie, ni-nie mogę – odparła. Pewnie z domu jej nie
wypuszczają. Widać. Zaśmiałem się w
myślach.
- To jak chcesz to kurwa zrobić? Telepatą nie jestem – lekko
na nią krzyknąłem. Fakt, jestem typem gwałtownika, ale przy tej dziewczynie
ciśnienie skakało mi jak po kiepskiej wódzie.
- Ja, ja, ja nie wiem – odparła, wbijając paznokcie w dłoń.
- To się dowiedz – odburknąłem i wszedłem do sali, bo
zadzwonił dzwonek na lekcje. Zrobiłem to umiejętnie, by nie wpaść na Williams w
pierwszym rzędzie. Po chwili obok blondynki usiadł na swoim miejscu Mike, a za
nią Luke. Blondyn miał rację. Dogadanie się z tą dziewczyną będzie trudniejsze
niż mi się wydawało. Spojrzałem jeszcze na siedzenie za Kapturkiem. Zajmowała
je właśnie dziwaczka Brown. Zmierzyłem ją pogardliwym spojrzeniem, co ona
zauważyła, gdyż opuściła szybko głowę i ukryła ją w swoich ramionach, patrząc
namiętnie w ławkę.
***
[Perspektywa Alex]
Po matematyce przyszedł czas na dwie lekcje fizyki. Pierwsza
jakoś minęła, starałam się ignorować brzęczenie w kieszeni. Druga godzina
ciągnęła się niewybaczalnie długo, nauczyciel zapisywał na tablicy wzory,
których wyuczyłam się przez weekend. Sporo się wykułam w niedzielę, a robiłam
to głównie dlatego, aby nie myśleć o poprzednim dniu i nie przeżywać go na
nowo. Teraz stwierdziłam, że czas na mały odpust i wyjęłam z utęsknieniem
komórkę ze spodni. Zobaczyłam 3 nowe wiadomości od Willa i jedną od brata:
Will: „Rozkładam towar,
a telefon trzymam w drugiej ręce, więc spokojnie x”
Will: „Nie śpij! X”
Will: „Przyjechać po
Ciebie? Jestem autem, więc mogę być pod Twoją szkołą, zaraz po dzwonku i
odwieźć Cię do pracy x”
Scott: „Siostra, co już zapomniałaś o braciszku? Odezwij się czasem!!!! ;)”
Postanowiłam, że zadzwonię wieczorem do brata, a Willowi
odpisałam na ostatnią wiadomość:
Ja: „Jasne, jeśli to
nie problem :)”
Po chwili usłyszałam wibrację, oznaczającą nowego sms-a. Nim
zdążyłam odblokować telefon, czyjś zachrypnięty szept mnie zaskoczył.
- Kto Cię tak napastuje? – powiedział siedzący obok mnie
blondyn, uśmiechając się niemrawo i wskazując na mój telefon.
- Znajomy – odparłam i zmierzyłam chłopaka wzrokiem. Nie
zarejestrowałam jednak niczego innego oprócz poruszającego się kolczyka w jego
wardze, gdy mówił:
- Niech zgadnę, brunet, niebieskie oczy? – odparł parskając.
- Czy to aż tak istotne? – powiedziałam, nie skupiając się
na moich słowach, gdyż pochłonęła mnie wiadomość, którą odczytywałam. William
napisał, że przyjechanie po mnie to przyjemność. Uśmiechnęłam się do telefonu,
a Luke odparł, zaciskając przy tym pięści na ławce:
- Najwyraźniej nie – powiedział jakoś dziwnie naburmuszony.
Co za rozpieszczony dzieciak! Gdy nie udzieli mu się odpowiedzi, jaką chciałby
usłyszeć, obraża się na cały świat i stroi jakieś durne miny. Zajęłam się
lekcją, ubolewając nad ciszą mojej komórki. Niestety nikt już nie chciał ze mną
rozmawiać, więc zaczęłam powtarzać wzory, które i tak już znałam.
***
Wyszłam z pracowni fizycznej i ruszyłam w stronę parkingu.
Nałożyłam jeansową katanę i nasunęłam na ramiona plecak. Na zewnątrz wiał
przyjemny wiatr, który układał kaskady włosów na mojej twarzy. Odgarnęłam je
ręką i zauważyłam czarne auto, które widziałam już w sobotę pod moim domem.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Chciałam już przejść przez krawężnik i wschodnią
część parkingu, gdy ktoś pociągnął mnie do tyłu. Zachwiałam się, a kogoś silne
ręce odwróciły mnie w drugą stronę, czyli w kierunku wejścia do szkoły. Zobaczywszy
twarz intruza, wcale się nie zdziwiłam.
- Co ty robisz Luke? – spytałam zdenerwowana, ponieważ nie
chciałam by Will musiał na mnie długo czekać.
- To on prawda? Ten od sms-ów? – spytał wyraźnie zdegustowany
blondyn, wskazując na pojazd anglika.
- T-tak – jąkałam się – puść mnie, śpieszę się – odparłam i
wlepiłam wzrok w rękę Hemmingsa na moim przedramieniu. On jednak nie posłuchał,
tylko przybliżył się w moją stronę.
- Co ty w nim widzisz? – zapytał zwyczajnym tonem, który
momentalnie mnie zaciekawił.
- Dlaczego o to pytasz? – próbowałam wyrwać się z uścisku
blondyna, ale nic mi to nie dawało.
- To nie jest odpowiedź – burknął. Zobaczyłam jak jego
mięśnie się napinają, a żyła na szyi zaczęła niebezpiecznie szybko pulsować.
- Śpieszę się – warknęłam. – Will na mnie czeka.
- Ty go wcale nie znasz! – oburzył się, podnosząc głos.
- Tak jak i Ciebie, Luke – powiedziałam spokojnie, co
wywołało ogromne zdziwienie u Hemmingsa. Od razu rozluźnił uchwyt, co pozwoliło
mi wywinąć się chłopakowi i szybkim krokiem skierować się do ciemnego samochodu.
Nie rozumiem dlaczego tak się zachował. Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć,
że stoi w tym samym miejscu co go zostawiłam i patrzy tępo w moim kierunku. Nie
wytrzymałam. Wsiadając do auta, lekko odwróciłam głowę. Blondyn mierzył mnie
wzrokiem. Zignorowałam to i wsiadłam do pojazdu.
- Witaj ślicznotko! Co tak długo? – uśmiechnął się czarująco
Will i ucałował mnie w policzek.
- Pan z fizyki mnie zatrzymał, przepraszam – uśmiechnęłam
się sztucznie.
- To Cie tłumaczy – zaśmiał się i puścił mi oczko. Popatrzyłam
w jego oczy. Nie mogłam jednak w nich znaleźć nic znajomego. Ciągle jednak
widziałam wściekłe, jaśniejsze, błękitne oczy Luke’a.
***
Kończyłam właśnie pracę w antykwariacie. Dzisiaj nie było aż
takiego wielkiego ruchu, więc miałam spokojniejszy dzień, jak i mój szef był
bardziej rozluźniony. Może ten wyjazd rodzinny mu pomógł? Pomyślałam o bracie i
fakcie jak długo go nie widziałam. Muszę do niego dzisiaj zadzwonić! To wręcz
konieczne. Jednak nie wracałam po pracy od razu do domu. Gdy zamknęłam sklep,
ruszyłam w kierunku starych kamienic, trzy przecznice dalej od mojego
mieszkania. Podczas pory lunchu umówiłam się z Leą, więc właśnie kierowałam się do
niej. Podała mi swój adres i miałyśmy razem porobić zadania z matematyki.
Wiedziałam jednak, że nie zrobimy nic do szkoły, ale rodzicom to wyjaśnienie
się spodobało. Zapewne będziemy z przyjaciółką rozmawiać, plotkować, śmiać się
i oczywiście słuchać muzyki. Whitman lubiła mój gust muzyczny, choć obie
słuchamy trochę innych zespołów. Obawiałam się wizyty u dziewczyny. Wcześniej
nie byłam u niej w domu i szczerze nie wiem czego powinnam się spodziewać.
Rozmyślając tak o każdej sprawie jak i o żadnej, doszłam pod odpowiedni dom.
Przedostatni przy tej ulicy, oświetlony jedną, samotną latarnią z brzegu. Było
już trochę chłodno i ciemno, więc nie zauważyłam małego schodka u progu. Moja
noga uderzyła w kamień, na co lekko syknęłam. Gdy uderzone miejsce przestało
boleśnie pulsować, zapukałam do dużych, drewnianych drzwi. Po krótkiej chwili
pojawiła się w nich Lea, cała ubrana na czarno, ze związanymi wysoko włosami.
Wyglądała bardzo ładnie, a mocny makijaż podkreślał jej nietypowe rysy i jasną
cerę. Jednak to ja byłam bardziej blada w porównaniu do dziewczyny.
- Cześć – rozpromieniła się na mój widok. Uścisnęła mnie i
zaprosiła gestem do środka. Gdy weszłam, zapach kadzideł mógł powalić na
kolana. Przyciemnione światła w korytarzu nadawały nastrój pomieszczeniu. Jak
już ściągnęłam trampki, przyjaciółka poszła przodem, a ja podążyłam za nią.
Minęłyśmy z lewej strony elegancką, czarno-czerwoną kuchnie, która nie była
duża, ale świetne rozmieszczenie sprzętów pozwalało na swobodne poruszanie się
w kwadratowym obrębie. Idąc dalej, mogłam spostrzec salon, urządzony w odcieniu
kawy z mlekiem. Na środku stały jasne, skórzane kanapy, z przodu płaski
telewizor, a przed nim mały stolik. Na półkach były porozstawiane świeczki i
różne pachnidła. Schody były wyłożone miękką wykładziną, dlatego moja obolała
stopa poczuła niemałą ulgę, poruszając się po delikatnym materiale. Gdy
dotarłyśmy do końca korytarza, z jasnych drzwi unosiły się małe smużki dymu.
- Lea, coś Ci się pali! – krzyknęłam i pokazałam na
zadymione miejsce.
- Nie coś, tylko kadzidło, a tam właśnie jest mój pokój –
zaśmiała się i pociągnęła za klamkę. Jasny dym buchnął na hol, a ja nieomal
zachłysnęłam się nim. Nie spodziewałam się, że zapach będzie tak przyjemny. Woń
lawendy roznosząca się wokół mnie, działała nadzwyczaj relaksująco.
Pomieszczenie, do którego teraz weszłam, nie należało do malutkich. Pod ścianą
stały duże, ciemnobrązowe szafy, a po przeciwległej stronie duże łóżko, na dwie
osoby. Zasłane było czerwonymi, brązowymi i koronkowymi poduszkami. Pod oknem
stało mosiężne biurko, a na nim było pełno szpargałów: jakieś kartki,
długopisy, zszywacz, płyty, gumki do włosów, zeszyty i książki. Koło niego
stały dwa krzesła. Jedno od kompletu, a drugie zapewne przyniesione z dołu.
Więc Lea przygotowała mi miejsce. Uśmiechnęłam się i popatrzyłam w stronę
rożnych plakatów i obrazków porozklejanych po ścianach pokoju. Ledowe światełka
zdobiły ścianę, na której przywieszone było wielkie lustro. Przed łóżkiem stał
brązowy kufer, ozdobiony miękka czarną tkaniną. Mogłam się domyślić, że służył
za fotel. No i oczywiście na szafce nocnej stały dymiące kadzidła. Miały fioletowe
wkłady, a jasny dym unosił się do sufitu.
- Ładnie tu – odparłam, zachwycona bogatym wnętrzem pokoju.
- Dzięki – Lea uśmiechnęła się, a mój wzrok powędrował pod
łóżko, w miejsce gdzie coś się poruszyło. – Grey, złośniku, gdzie się chowasz?!
– słodko powiedziała brunetka i wyciągnęła spod łoża kota. Miał śliczną
szaroniebieską sierść i zielone oczy. Wyglądał na persa, ale pochodzącego z
bardziej wyrafinowanej hierarchii. Choć nie przepadałam za kotami, ten był
piękny, musiałam to przyznać. Lea pogłaskała go po główce, a ten milusio
zamruczał. – Poznaj Greya, mojego małego, niedobrego psotnika – uśmiechnęła się
i przejechała zgrabnym nosem po grzbiecie zwierzaka. Ten ponownie zamruczał i
zbliżył się do dziewczyny.
- Witaj maluchu – powiedziałam skrępowana, bo zachowywałyśmy
się jak malutkie dziewczynki gadające do swoich lalek, albo jak matki do
pociech. Lekko dotknęłam Greya, a jego miękka sierść otuliła moje palce. To
było niesamowite uczucie. Po chwili pieszczot, kot się znudził i zeskoczył z
rak swojej pani i czmychnął na korytarz. Lea więc popatrzyła na mnie z
gościnnym wyrazem na twarzy.
- Chcesz się czegoś napić? Kawa, herbata?
- Kawę, poproszę – odparłam i zajęłam jedno krzesło przy
biurku. Obok położyłam plecak i popatrzyłam za wychodzącą przyjaciółką.
Chciałam zaoferować jej moją pomóc, ale nim zdążyłam otworzyć usta, ona już
potruchtała na dół. Słyszałam gwizdek czajnika, stukanie naczyń, a na koniec kroki
na schodach. Brunetka szybciutko się uwinęła i przyniosła nam kawy. Wzięłam
łyka gorącego napoju. Mocna, ale całkiem dobra. No może trochę za mocna jak na
mój gust, ale przecież darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Odstawiłam
kubek na blat i zobaczyłam przyklejoną na nim dziwną kartę.
- Co to? – wskazałam na biurko.
- Plansza astrologiczna. Znajdują się na niej wszystkie
znaki zodiaku i ich zależności. Ciotka kiedyś przywiozła mi ją z Europy –
powiedziała popijając kawę.
- Interesujesz się tym? – spytałam zaciekawiona. Nigdy nie
zastanawiałam się nad tym co może być zapisane w gwiazdach.
- Trochę. Lubię je czytać, a gdy się sprawdzają mam ogromną
frajdę – zaśmiała się.
- A sprawdzają się? – moja ciekawość była nie do opisania.
- Tak – zaśmiała się widząc moją minę – przeczytać Ci twój
horoskop?
- Nie, nie musisz – speszyłam się lekko.
- Przestań Alex! To nic złego. Szatan Cie nie zje,
spokojnie. To tylko głupie teksty etatowych wróżek, które przynajmniej nie
skończyły na obsłudze w restauracji ze śmieciowym żarciem – odparła z
uśmiechem.
- No dobra – również się zaśmiałam – zatem powróż mi wróżko
Leo! – na te słowa obie zachichotałyśmy, a
dziewczyna spoglądnęła na mnie wyczekująco.
- Podaj mi swój znak zodiaku – ponagliła mnie.
- Skorpion – wywróciłam oczami.
- Skorpion, skorpion, skor..o tu jest – odparła jeżdżąc
palcem po planszy. – Osoba wybuchowa, łatwo wpadająca w wściekły stan –
popatrzyła na mnie zaciekawiona.
- Ta-ak, zgadza się – uśmiechnęłam się nieśmiało, a moje
policzki zalała purpura.
- Lubisz wszystko wiedzieć i mieć rację. Szybko jednak twoje
nastroje się zmieniają, a czasem jesteś zdolna do szaleństwa – podniosła do
góry wymownie brwi – kto by się spodziewał – zaśmiała się, a ja do niej
dołączyłam.
- Co tam jeszcze jest napisane? – wychyliłam głowę w stronę
przyjaciółki.
- Że najbliższe dni będą Ci sprzyjały, a miłość twojego
życia jest bliżej niż Ci się wydaje. Tylko nie bój się jej przyjąć i
odwzajemnić. Szaleństwo czyha za rogiem, więc szykuj się na zmianę osobowości –
zakończyła.
- Miłość mojego życia? – parsknęłam.
- Mnie bardziej zastanawia to czyste szaleństwo – uśmiechnęła
się i popiła kawę.
- Najwyraźniej nie wszystko jest prawdą – również napiłam
się napoju.
- Może – Lea wzruszyła leniwie ramionami.
- A ty jaki masz znak?
- Waga – powiedziała i spuściła wzrok na planszę – znam już
to na pamięć, więc może teraz powiedz mi coś ciekawego i streść jeszcze raz
swoją randkę z Willem – powiedział, a błysk w jej oku świadczył o
zainteresowaniu dziewczyny.
- Przecież już Ci mówiłam – zawstydziłam się – był
czarujący, miły, zabawny i zabrał mnie na plaże.
- Ale wcześniej do baru – przypomniała mi – i spotkaliście
tam Świętą Trójcę.
- Ugh, tak – westchnęłam.
- Nadal ciekawią mnie słowa Michaela. Co on miał na myśli,
mówiąc Ci, że William to nie chłopak dla ciebie… - brunetka widocznie teraz
wszystko analizowała w głowie.
- Nie wiem, ale nie gadajmy o tym. W końcu miłość mojego
życia mnie znajdzie, a farbowany Mike nic na to nie poradzi – obie wybuchłyśmy
śmiechem i zaczęłyśmy rozmawiać o najbliższych dniach.
***
Wychodząc z pokoju przyjaciółki, odgarnęłam do tyłu włosy.
Lea wskazała mi łazienkę i weszłam do jasnoniebieskiego pomieszczenia. Tutaj
pachniało wanilią i cynamonem. Dziwne połączenie, ale bardzo kuszące. Gdy
umyłam ręce, wyszłam z toalety, ale zatrzymałam się by zgasić jeszcze światło.
Wtedy z pokoju obok, przez uchylone drzwi, usłyszałam skrawek rozmowy.
- Wiesz, że ona Ci tego nie wybaczy – odparł męski głos – no
dobrze Maya, wiem, że jesteś zajęta, ale to jej urodziny! No i co z tego..tak
wiem, jutro masz spotkanie, ale jutro jest święto Lei, a jak się nie zjawisz,
zawiedziesz ją… tak, wiem… - odsunęłam się od drzwi i szybko ruszyłam w stronę
pokoju. W mojej głowie huczały tylko dwa słowa: urodziny, święto. Lea jutro kończy 17 lat! Nie wiedziałam o tym, aż
do teraz. Najwyraźniej Ash zapomniał o przyjaciółce albo nie pamiętał by powiedzieć
mi o jej nadchodzącym święcie. Spojrzałam na brązowy zegarek na ręce. Wpół do
siódmej. Wiem, że jest późno, ale jak teraz wyjdę z domu Whitman, może jeszcze
zdążę coś dla niej przygotować. Szybko ruszyłam do pokoju przyjaciółki i nim
mnie spostrzegła, zarzuciłam plecak na ramiona.
- A ty gdzie się wybierasz? – odparła zdziwiona.
- Muszę już iść, trochę się zasiedziałam, a jutro mamy
szkołę i…. – już miałam zapytać kim jest Maya, ale ugryzłam się w język, co
okazało się trochę bolesne.
- I? – popatrzyła na mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami.
- I rodzice pewnie trochę się denerwują – wymyśliłam na
poczekaniu.
- No dobrze – odparła przegrana – odprowadzę Ci do drzwi.
Pogłaskałam na pożegnanie kota leżącego na łóżku i zeszłyśmy po schodach. Gdy byłyśmy już na dole, usłyszałam odgłos
kroków na schodach. Do pokoju wszedł wysoki mężczyzna, o kruczoczarnych
włosach, zielonych oczach i podobnych rysach twarzy do mojej przyjaciółki. Na
jego czole gościło kilka zmarszczek, a usta miał ułożone w lekkim uśmiechu.
- Lea? – zapytał, jak już pojawił się w progu pomieszczenia.
- To mój tato – nastrój brunetki diametralnie się zmienił.
Przybrała posępną minę, a jej oczy zblakły.
- Witam – odparł, wyciągając rękę w moim kierunku.
- Dzień dobry – rzuciłam – jestem Alex – uśmiechnęłam się,
ściskając wystawioną rękę.
- Nie musisz być taka miła. To tylko mój tato – syknęła Lea, a
ja popatrzyłam na nią kojącym wzrokiem. Odwróciła jednak głowę i popatrzyła na
drzwi.
- Ja właśnie wychodzę, wi-więc do widzenia – jąkałam się i
otworzyłam drzwi – do jutra – powiedziałam do przyjaciółki i ją uścisnęłam.
- Do widzenia – usłyszałam zza jej pleców znajomy głos
mężczyzny. Najwyraźniej musiał wcześniej prowadzić rozmowę, którą niechcący
podsłuchałam. Zawstydziłam się swoją wścibskością, a raczej przypadkową
wścibskością i wyszłam z domu Lei. Szybko pobiegłam w stronę swojego domu, a w
połowie drogi wyjęłam komórkę z plecaka. Było jakoś przed siódmą, ale moim
głównym celem było zatelefonować do Ashtona. Musze go wypytać i upewnić się o
jutrzejsze urodziny Whitman. I jeśli o nich pamiętał, a mnie nie powiadomił,
zamierzałam też na niego nawrzeszczeć. W końcu jestem wybuchowym skorpionem.
Jeśli przeczytałeś rozdział, proszę, zostaw po sobie komentarz. To wiele dla nas znaczy i zachęca do dalszego pisania. Nie wspominając o uśmiechu na naszych twarzach ;)
Jeśli przeczytałeś rozdział, proszę, zostaw po sobie komentarz. To wiele dla nas znaczy i zachęca do dalszego pisania. Nie wspominając o uśmiechu na naszych twarzach ;)
I co wy na to? Co sądzicie o rozdziale? Spodziewaliście się po Lucasie takiego zachowania? I jak przyjmujecie Willa? Urodziny Lei tuż tuż, a Alex zaczyna nam się rozkręcać. Podpowiadam, że 16 rozdział będzie odkryciem jej kilku nowych (a może starych, ale dobrze ukrytych) cech! Jedno jest pewne. ZASZALEJEMY! WSZYSCY! *złowieszczy śmiech*
Sama nie mogę się doczekać, gdy już będę go pisać, ale jeszcze przed nami długa droga i 15 rozdział! Pojawi się tak szybko jak będziecie komentować i na miarę moich możliwości. Może pojutrze, może za tydzień! Wszystko zależy od was, a jeśli się sprężymy, szalony rozdział 16 nadejdzie szybciej! Niestety pod ostatnim rozdziałem komentarze pojawiały się znacznie wolniej niż ostatnio. Zasmuciłyśmy się trochę, ale wierzymy, że był to wyjątek pod pechową trzynastką :D Tak więc zostajemy przy tym samym:
Sama nie mogę się doczekać, gdy już będę go pisać, ale jeszcze przed nami długa droga i 15 rozdział! Pojawi się tak szybko jak będziecie komentować i na miarę moich możliwości. Może pojutrze, może za tydzień! Wszystko zależy od was, a jeśli się sprężymy, szalony rozdział 16 nadejdzie szybciej! Niestety pod ostatnim rozdziałem komentarze pojawiały się znacznie wolniej niż ostatnio. Zasmuciłyśmy się trochę, ale wierzymy, że był to wyjątek pod pechową trzynastką :D Tak więc zostajemy przy tym samym:
25 KOMENTARZY = 15 ROZDZIAŁ
Chcemy wam również bardzo podziękować za ponad 5000 tysięcy wejść! 5000! 5 TYSIECY! 5 0 0 0 !
Nawet nie wiecie jaką wielką radość nam sprawiacie, a każdy komentarz to jak pogłaskanie milutkiego Greya (taki mały dowcip do rozdziału, HAHAHAH ;D). Dziękujemy wszystkim, którzy w jakiś sposób pomagają nam się rozsławić, tweetują z hasztagiem #SandCastleFF i zachęcamy byście dalej to robili! Niech i nowe osoby się dołączą do naszej coraz większej rodzinki! Na razie nie mamy tutaj zakładki "informowani", ale każdy kto by chciał, żebyśmy go powiadamiali o nowym rozdziale, niech się do którejś z nas odezwie na tt albo w komentarzu pod postem. Ci którzy już wcześniej o to pytali, nie muszą znowu pytać! Jesteście na liście kochani i dziękujemy wam jeszcze raz, że czytacie nasze ff! Kochamy was i już same czekamy na ciąg dalszy. Kogo shippujecie? Plus kluczowe pytanko na zakończenie: Która postać najbardziej przypadła wam do gusty? Dziewczyna jak i chłopak! Kto? Piszcie, piszcie! Chcemy poznać wasze opinie co do charakterów naszych gwiazdeczek opowiadania! DZIĘKUJEMY I SERDECZNIE SIĘ ŻEGNAMY! Do następnego x
@TheBeatlesTime
@foreverciastko
@foreverciastko
NARESZCIE! Ale się cieszę *.* tyle na niego czekałam! Jest SUPER! Bardzo mi się podoba :3 Ale ten Will mnie denerwuje... niby jest taki czarujący a ja tam w ogóle go nie polubiłam. Czekam na następny! :3
OdpowiedzUsuńa tymczasem zapraszam do mnie: http://tajemnice-ukryte-w-wersach.blogspot.com/
Mega mega rozdział!
OdpowiedzUsuńZachowanie Luke'a >>>>>
Bardzo lubię czytać to ff, wywołuje u mnie bardzo dużo emocji więc to jest wielki plus dla Was!
Do gustu najbardziej przypadł mi Luke, w sumie nie wiem nawet dlaczego hahahaha 😀
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
Życzę dużo weny ❤❤ /@awokado1
ciekawy
OdpowiedzUsuńświetny rozdział!
OdpowiedzUsuńciekawe co Alex wymyśli na prezent dla Lei.
Czemu wszyscy uczepili się tak Will'a? Może jednak jest z nim coś nie tak... oby nie skrzywdził Alex.
Czuję (i mam nadzieję), że ta wielka miłość Alex to Luke.
Lukey zazdrosny, uu ^^
Jak pytali go jaki kolor włosów mu się podoba to pomyślałam, że che powiedzieć blond xd
Moja para do shippowania? Alex i Luke + Lea i Michael *-*
A co do Caluma to mnie coraz bardziej wkurza. Mógłby być chociaż trochę miły. Chce by Olivia za niego wszystko zrobiła a traktuje ją, za przeproszeniem, jak gówno. -,-
z postaci najbardziej lubię (co chyba oczywiste xd) Alex i Luke.
Lea też jest wspaniała! Michael i jego poczucie humoru >>>
Ash >>>
Cal'a też lubię, ale tak jak wspomniałam, czasem mnie nieźle wkurza.
Ogarnął by się i pogodził z Alex. Musi zacząć się starać. No chłopie!
Pozostali też są okey, ale najbardziej lubię tych co wymieniłam wcześniej ;)
Sorka, że komentarz taki chaotyczny :<
@xiluvmyharryx
Świetny rozdział *-* jak zawsze z resztą ^^ Ale NIENAWIDZĘ WILL'A UGH Z posatci najbardziej lubię Alex i Cal'a :) Chciałabym żeby byli parą ^^ Ale kurde mógłbym sie w kocu Cal ogarnąć xd Czekam na nexta xoxo
OdpowiedzUsuńUwaga!! Zaczynam *złowieszczy uśmieszek*
OdpowiedzUsuń1. Słodziakowaty Will, tak dzisiaj zacznę od jego postaci. Słodziak nad słodzianki, kochany sielankowy itp, ale pod skórę tego przystojnego brytyjczyka gnieździ się Diabeł, który pokarze jeszcze swoje różki, a może i będzie na tyle fajny że i ogon ;P
2. Calum ;P Jak już pisałam na TT niech chłopak włączy GPS to się odnajdzie szybciej, w obecnej chwili mam dość jego szczeniackich zachować mam nadzieję że się to zmieni :P
3. Luke, hmm ta postać mnie intryguje, trochę niemrawy zakochany szczeniak, który się pogubił. Zakochał się w Alex ale nadal się w tym nie odnalazł i ciągnie swój związek z brunteką.
4. Lea, jedna z moich ulubionych postaci. Szalona, porywcza i w dodatku waga *.*
5. Olivia, dziewczyna wiecznie mając pod górkę. Zakochana po uszy w Calumie, a chłopak traktuje ją jak szmatę, szkoda mi jej ale wierzę że jej się w życiu polepszy ;)
6. Michael - Czerwony kapturek......Niech on lepiej znajdzie sobie dziewczynę (Leę) i się ustatkuje a nie by ruchał wszystko co chodzi, nie jest rude i nie ucieka na drzewo (czyt. WIEWIÓRKA).
7. I moja ulubiona postać Ashton *.* - Mam nadzieję, że nie zapomniał on o urodzinach Lei bo inaczej get out dziadu ;P Haha nie no żartuje, pozytywnie zakręcony nastolatek trochę za bardzo imprezujący
8. I na koniec Alex...Mam nadzieję, że przejrzy na oczy, że jej miłością jest Luke a nie Will (CHodz Will mnie zauroczył to niestety wybacz kochasiu jestem za Lukeyem).
9. Czekam na kolejny rozdział i ps moja ulubiona postać...Domyśl się :P
POZDRAWIAM XX
@Jewelka9
Cudowny xx kocham cię
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent :) czekam na next
OdpowiedzUsuńboże Luke, może coś czuje do Alex? omfg jeśli tak byłoby mega
OdpowiedzUsuńco do rozdziału hmm...szczerze? mnie nie zaciekawił, ale to tylko mnie haha
Boski
OdpowiedzUsuń@DREWSOSJ
Mega rozdział *.* przyznam że na początku (1,2,3 rozdział) nie za bardzo podobało mi się wasze pisanie ale teraz się tak wprawiłyście że każdy kolejny rozdzial jest lepszy! Strasznie wciągnęłam się w czytanie tego ff. A co do rozdziału...
OdpowiedzUsuńna początku uwielbialam Will'a ale teraz jakoś czuję że skrywa jakąś tajemnice... może to gwałciciel? XD (nie zdziwcie się jak czasami pomyle w komentarzu pewne wądki z innych ff xD za co na przyszłość bardzo Was przepraszam) albo diler narkotyków? Tak, to do niego pasuje. A może ma po prostu kolekcje pluszowych misi! To byłaby najgorsza opcja! Coś myślę że ta miłość z horoskopu to... Lukuś! Oj związek Alex i Luka? Ciekawe nie powiem xD (czekam na sceny +18 buahahahahahahah)
Ok co do pytania to: moją ulubioną postacią damską (pomijając Alex którajest poza kategorią) jest Lea :) a męską Ashton xD W sumie to wszystkich kocham lmao uwielbiam przezwisko Michael'a xD jest takie trafne lel
Życze weny i czekam na nexta xx
pierw zacznę od komentarza 1D moim tlenem "... może to gwałciciel", hahahaha dobre :D
OdpowiedzUsuńa teraz do rozdziału - cudowny ♥
Oj Will, Will :3
Cal *.*
Cal nie krzyczy się na dziewczyny!
Luke *.*
Lea i Alex ♥
czekam na next ;**
Świetne. Uwielbiam Luka i Alex. Next
OdpowiedzUsuńZawszę będę shippować Willa i Alex! Calum mógłby chociaż spróbować zbliżyć się do niej pfff. Zazdrość Luke'a wciąż daje o sobie znać! Kocham to ff i muszę przyznać, że kochałam je od samego początku! Will coś skrywa i jestem strasznie ciekawa co...mam nadzieję, że Lea będzie z naszym kochanym Kapturkiem. Chcę wiedzieć, jak wyjdzie ten projekt Olivii, szkoda, że jest jej dość mało i to zachowanie Caluma, człowiek niech się ogarnie, bo mu żyłka pęknie! Moją ulubioną postacią jest Will, ale to może sie zmienić. Życzę dużo weny i mam nadzieję, że rozdział pojawi się jak najszybciej! / @luvmylarrehx
OdpowiedzUsuńkocham to ff xxxx
OdpowiedzUsuńświetne ff *.* niech luke już będzie z alex nooo
OdpowiedzUsuńczekam na nextaaa xx
świetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńczekam na next :)
Mimo tego że Alex i Will są słodcy, to ja i tak chce by Alex była z Luke'iem ; ))
OdpowiedzUsuń- Wole brunetki – odparł i szturchnął Luke’a. – Stary, a ty?
- Rude kurwa – odparł, nie wyciągając papierosa z ust.
- Serio pytam – Mike nie odpuszczał.
[...]
- Czy to ważne? Po za tym lepiej mi powiedźcie, co robicie na ten cholerny projekt z biologii? Za niecały miesiąc trzeba go oddać – przyjaciel zmienił temat na bezpieczniejszy.
Dla mnie ta "wymijająca odpowiedź" jest jednym z wielu dowodów że on ma z nią być ; ))
Co do zachowania Caluma, wobez Olivii to mam ochotę skopać mu ten jego boski tyłek. Zadnej dziewczyny się tak nie traktuje.
Imprezka urodzinowa Lei ? Wyczuwam że będzie ciekawie ; ))
Czekam na next ; D
@_LikeyMyHero
Zazdrosny Luke >>>> kocham to ff x
OdpowiedzUsuńimpreza urodzinowa lei huhuhoo będzie ciekawie coś tak sądzę :D czekam na nexta i życzę weny xoxoxo
OdpowiedzUsuńNo no no. Pięknie pięknie, coś się szykuję, jestem ciekawa co. :) Świętna robota, tak trzymajcie. xoxo. :)
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Awards :) szczegóły na http://ukojenie-fanfiction.blogspot,com PS świetny blog xx
OdpowiedzUsuńwow świetny rozdział, jakoś nie podoba mi się ten Will... taki podejrzany jest haha, no i ciągle czekam na jakieś MIŁE momenty Alex a Lucasem XD
OdpowiedzUsuńCudowne *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńZajebioza :)
OdpowiedzUsuń