niedziela, 12 lipca 2015

Pierwszy

                    PIERWSZY
- Wstawaj! – usłyszałam męski głos. Nagłe, ogarniające zimno dotknęło mojego ciała.
- Zostaw – zamruczałam, przytrzymując zabieraną kołdrę. – Scott! Ja śpię. – ryknęłam i przewróciłam się na drugi bok, zakrywając się ciepłą tkaniną po sam czubek nosa.
- To ciekawie, że śpisz skoro zaraz musisz wyjść do szkoły. Wakacje się skończyły młoda. Pospiesz się, masz pół godziny i jadę bez ciebie! – powiedział szorstkim głosem.
- Co?! – krzyknęłam w stronę brata. Gwałtownie podniosłam się z łóżka. Nie spodziewałam się , że już dochodziło wpół do ósmej. Zaraz pierwszy dzień szkoły  średniej, a ja zwyczajnie zaspałam. Walnęłam się w czoło i pokręciłam z dezaprobatą głową. Szybko wybiegłam z pokoju i ruszyłam w stronę łazienki.
- Kochanie chcesz owsiankę? – usłyszałam ciepły głos mamy, dochodzący z dołu.
- Jasne! – odkrzyknęłam i nałożyłam pastę na moją szczoteczkę.

***

Właśnie mijaliśmy nasz dom. Zjechaliśmy w wąską uliczkę, a Scott włączył radio. Podciągnęłam rękawy szarego swetra w róże i poprawiłam biały kołnierzyk, wystającej spod spodu koszuli. Czułam się komfortowo dzięki moim ulubionym białym trampkom. Blond włosy opadały kaskadami na moje ramiona. Z racji, że nie miałam zbyt dużo czasu, nie były teraz wyprostowane i wyglądałam trochę jak zmoczony pudel, ale no cóż, uroki jakich mogłam się tylko spodziewać. Spojrzałam na siebie w boczne lusterko. Jasnozielone oczy bardzo wyróżniały się na tle mojej jasnej cery. Szybko odwróciłam wzrok, bo moje własne spojrzenie było krępujące. Po krótkiej chwili mój starszy brat wyrwał mnie z rozmyślań o tym, jaka jestem dziwna.
- I jak, podekscytowana? – powiedział i przyciszyły radio.
- Niby czym? Końcem wakacji? – prychnęłam. – Czy może twoim wyjazdem do college? – dodałam z szyderczym uśmiechem.
- Alex, Alex, Alex... Tu jeszcze nic o życiu nie wiesz – zamyślił się.
- Dobrze, że ty wiesz – zaśmiałam się.
- A owszem, coś tam wiem. W liceum jest bardzo fajnie. Pierwsza miłość, imprezy, kary – zaczął opowiadać i skręcił autem w prawo.
- No tym ostatnim to mnie zachęciłeś – odparłam i wzięłam torbę na kolana.
- Sama się przekonasz. Wtedy daj znać braciszkowi komu scheda skopać zadek, kto ci zalazł za skórę i w kim się kochasz. Zrobię ci obciach – zaśmiał się i stanął na podjeździe pod swoją starą, a moją nową szkołą.
- Tego to ty byś się w życiu nie dowiedział. I jedź już, bo się spóźnisz na wykład – odpowiedziałam wychodząc z auta. Potknęłam się, ale po chwili złapałam równowagę. Lekko odwróciłam głowę i ujrzałam odjeżdżający samochód brata. Weszłam po schodach do wielkiego kremowego budynku i skierowałam się do sekretariatu. Wydzielono mi tak szafkę i skierowali w miejsce gdzie mam się zapisywać na zajęcia. Ruszyłam długim korytarzem pełnym nastolatków i skręciłam w lewo, ku wielkim drzwiom. Prowadziły na halę sportową, gdzie odbywały się rozdzielenie uczniów. Wybrałam 3 główne przedmioty, gdzie będę miała rozszerzenia. Zapisałam się na matematykę, chemię i ruszyłam w kierunku stoiska fizycznego. Były tam różne doświadczenia przygotowywane przez starszych uczniów. Zapowiadało się ciekawie. Jako jedna z nielicznych dziewczyn w mojej dawnej szkole, lubię i rozumiem fizykę. Czuję się jakbym była jakaś naznaczona, więc skorzystam z tego, co prawda, mojego jedynego talentu i rozwinę się w tym kierunku. Lista nie była zbyt długa. Oby doszło więcej osób. Odłożyłam długopis i odwróciłam się gwałtownie. Na moje nieszczęście wpadłam na kogoś. Odsunęłam się gwałtownie i pomogłam podnieść dziewczynie porozrzucane kartki z podłogi.
- Najmocniej przepraszam – powiedziałam z lekką histerią w głosie.
- Okej – odparła bardzo cicho, przez chwilę zastanawiałam się czy nie był to tylko wytwór mojej wyobraźni. Gdy się podniosłam zobaczyłam, że dziewczyna ma jasnobrązowe włosy zebrane w niski kucyk, duże, wyblakłe, podkrążone oczy i jasną cerę. Miała ciemną bluzę i zwykłe jeansy. Nie wyglądała zbyt dziewczęco. Była lekko przestraszona i uciekała ode mnie wzrokiem.
- Jestem Alex – wystawiałam rękę na powitanie. Ona jednak nie odwzajemniła uścisku, tylko skierowała wzrok w podłogę. Chciałam ją o coś zapytać i w poszukiwaniu inspiracji rozejrzałam się po wypełnionej hałasem sali. Jeden dźwięk nadmiernie się wyróżniał. Jakbym go już kiedyś słyszała. Tyle, że teraz był mocniejszy, bardziej męski i głęboki. Nagle ten ktoś bardzo specyficznie się zaśmiał. Odwróciła głowę w stronę dochodzących odgłosów i ujrzałam znajomą ciemną czuprynę.
- Calum? – wypaliłam zaskoczona gdy spotkałam się wzrokiem z obserwowanym przeze mnie chłopakiem. On natomiast, ujrzawszy mnie, zrobił wielkie oczy, po chwili uśmiechnął się i podbiegł w moim kierunku. Rzucił się na mnie, zaczęłam się tylko śmiać i odwzajemniłam mocy uścisk. Gdy się od siebie oderwaliśmy jego oczy błyszczały jak dwa szkiełka.
- Co ty tu robisz?! – powiedział zaskoczony, a uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy.
- Ym, no przecież wiesz, że zawsze stawiam na edukację – zaśmialiśmy się oboje. – A ty? Nie miałeś iść do szkoły za miastem? – zapytałam bardziej koncentrując się na jego wyglądzie. Nadal miał ciemne włosy, jasne zęby wyszczerzone w szczerym uśmiechu. Na sobie miał ciemną koszulkę bez rękawów, dość ciasne spodnie, a na biodrach przewiązaną koszulę w czerwoną kratkę. Wyglądał dojrzalej, jego rysy twarzy zmieniły się, po tych dwóch miesiącach wakacji diametralnie wyrósł. Był wyższy ode mnie o głowę. Już nie był chłopcem z podstawki tylko młodym mężczyzną. Na tę myśl cicho zachichotałam.
- Zmieniłem zdanie. To przez dojazdy. Tak będę miał bliżej, poza tym dużo znajomych wybierało się do tej szkoły, więc czemu nie. I jeszcze ty! – znowu mnie uścisnął. – Teraz już jestem pewny, że podjąłem właściwy wybór.
- Nie martw się. Za parę dni będziesz miał mnie dość – odparłam i w jednej sekundzie przypomniałam sobie o dziewczynie, która stała obok mnie. Tej, która nie podała mi swojego imienia. Odwróciłam się by ją przeprosić za totalną ignorancję. Zdziwiłam się gdy nikogo nie ujrzałam po swojej prawej stronie. Odwróciłam się. Nigdzie jej nie było.
- Kogo szukasz? – zapytał Calum głębokim głosem.
- Mhymm… nikogo – zamyśliłam się.
- Stary! – usłyszałam miękki, ale za razem seksowny głos zza pleców bruneta. Po chwili moim oczom ukazał się wyższy od mojego towarzysza blondyn o nieskazitelnie błękitnych oczach. – Zapisałem nas na matmę… – dodał, ale przerwał, gdy wreszcie mnie ujrzał, ponieważ przez dość niski wzrost dobrze skrywałam się za starym przyjacielem. Nawet trochę nie poczuł się skrępowany, że przerwał nasza rozmowę. Stał tak naprzeciw i uporczywie lustrował moją osobę. Uśmiechnął się szczeniacko i po krótkiej chwili w końcu orzeł – O koleszko, nie wiedziałem, że już wyrwałeś jakąś dupę – zaśmiał się i poruszył brwiami, dając jakieś tajne znaki brunetowi. 
- W dupę to ty zaraz dostaniesz za to jakże kulturalne określenie. To, że mam cycki, nie znaczy, że możesz mnie tak powierzchownie traktować – oburzyłam się, ale chłopak po tym zdaniu wybuchnął śmiechem.
- Nie jestem pewny czy Cie usłyszałem tam z dołu – lekko przykucnął nabijając się z mojego wzrostu – czekaj, mówiłaś coś, bo tam na górze trochę wieje! – krzyknął mi do ucha.
- Palant – syknęłam poirytowana, a blondyn się dumnie wyprostował.
- Feministka – burknął.
- Dobra dajcie sobie spokój – powiedział dość nerwowo Calum – Alex – wskazał na chłopaka obok – to Luke. Luke, to Alex.
- Nie miło mi Cie poznać.
- Z wzajemnością. Czy Alex to nie imię dla chłopca tak właściwie? – powiedział ten cały Luke, a ja miałam ochotę go spoliczkować. Pierwszy dzień, a już musiałam spotkać jakiegoś idiotę, uprzykrzającego innym życie.. Tylko dlaczego on się koleguje z Calumem? Moim Calumem. Lekko się zasmuciłam.
- Za dziesięć minut zaczną się zajęcia. Idziemy? – stary przyjaciel popatrzył na mnie wyczekująco. Nie chciałam z nimi iść, głównie przez jego irytującego kolegę, ale w końcu uległam.. tak dawno go nie widziałam.
- Jasne - odparłam z przekąsem i przewiesiłam torbę na ramię. Dyskretnie spojrzałam jeszcze na obiekt mej wcześniejszej irytacji. Blondasek miał szarą koszulkę, jasną katanę i ciemne rurki. Wyglądał jak typowy, lalusiowaty chłopak z okładki magazynu. Tak się zapatrzyłam na jego przywieszki przy plecaku, ukazujące niektóre z moich ulubionych zespołów, że nawet nie zauważyłam kiedy przystanęłam. Wtedy niespodziewanie blondyn się odwrócił.
- Mogłabyś nas nie spowolniać księżniczko? – zapytał, jakby przeczuwając, że mnie to rozwścieczy. W ramach odpowiedzi tylko spiorunowałam go wzrokiem i ruszyłam za chłopakami. Weszliśmy do jasnej sali, z wieloma oknami, w której pachniało środkami czystości. W klasie nie było zbyt wielu wolnych miejsc. Tylko kilka w drugim rzędzie i jedno w pierwszym. Nim się obejrzałam, Luke przebiegł mi przed nosem i zajął miejsce w drugim rzędzie, na które się czaiłam. Widząc moje niezadowolenie uśmiechnął się fałszywie i rozparł wygodniej na krześle. Calum usiadł obok niego i przeglądał coś w telefonie. A więc zostało mi tylko jedno miejsce, całkiem z przodu, pod samym nosem nauczyciela od matematyki. Zmarszczyłam dość ciemne, jak na kolor moich włosów, brwi i usiadłam w ostatniej pustej ławce, tuż przed denerwującym blondynem. Wyciągnęłam notes, długopis i odłożyłam torbę na podłogę. Podnosząc się ujrzałam dziewczynę, która spotkałam kilka chwil wcześniej. Tą bez imienia. Wpatrywała się teraz w Caluma, który rozmawiał z siedzącym za mną Lukiem. Usłyszałam cichy huk, gdy czyjś długopis spadł na ziemię. Wylądował pod moją torbą. Schyliłam się, by go podnieść i podałam dziewczynie siedzącej kilka metrów obok mnie.
- Dziękuję dobra kobieto – powiedziała ciut za głośno i zabrała swoją własność, śmiejąc się ze swojego humoru. Popatrzyła na mnie dużymi oczami, które mocno pomalowała. Miała czarną spódniczkę, kabaretki i luźną koszulkę w różową panterkę. Kolor panterki idealnie zgrał się z jaskraworóżowymi pasemkami, gdzieniegdzie wystającymi z jej idealnie prostych, atramentowych włosów. Wydawała się indywidualistką. Przyciągała spojrzenia innych. Nie zawsze pozytywne, co z resztą, jak się wydawało, kompletnie jej nie obchodziło.
- Jestem Lea – odparła, gdy wyczuła, że się w nią wpatrywałam – Lea Whitman. A ty? – dodała nie odrywając wzroku od kartki po której bazgrała.
- Alex. Alex Williams – odezwałam się lekko skrępowana i szybko odwróciłam wzrok.
- Jesteś z Sydney? – zapytała.
- Tak, a ty? – odpowiedziałam.
- Nie. Z Melbourne. Ojciec się przeniósł, więc musiał wraz za sobą sprowadzić całą rodzinkę – dodała z odrazą i odwróciła się w moją stronę. – W każdym razie, jestem nowa. Miło mi Alex. Masz ładny sweter, moja babcia takie lubi, grzeczniutki – odparła z uśmiechem. Zaśmiałam się i dodałam:
- Dzięki. Mnie również jest miło – odwróciłam wzrok od dziewczyny i poczułam fale gorąca zalewająca moje policzki. Po kilku sekundach wszedł nauczyciel. Przedstawił się i sprawdził obecność. Usłyszałam dużo nowych nazwisk. Parę rozpoznawałam. Była to jednak nieliczna grupa: Calum Hood, Lea Whitman, dwójka osób z wcześniejszej szkoły i kompletny dupek, którego miałam okazję poznać - Luke Hemmings.

***

[PERSPEKTYWA LUKE'A]
- To była ona? – zapytałem przyjaciela. – Ta, o której ciągle mówiłeś na wyjeździe? – dodałem, lekko go wyśmiewając.
- Tak. Nie wiem co Cie tak bawi – odparł niechętnie Calum i wyszedł ze szkoły.
- Czekaj! – krzyknąłem, szybko założyłem plecak na ramiona i ruszyłem za nim. – Stary, wyluzuj, po prostu to śmieszne, że ona nie wie.
- O to chodzi, nie chcę, by wiedziała, to zniszczy naszą relację – odburknął w moją stronę.
Przez chwilę w milczeniu szliśmy w stronę przystanku autobusowego. Nie miałem pojęcia co mogę powiedzieć. – Myślę, że przesadzasz. Ale koniec o foczkach. Stary, wbij dzisiaj do mnie to pogramy sobie trochę na mojej nowiutkiej Suzy.
- Serio nazwałeś gitarę Suzy? – Calum zaczął się histerycznie śmiać.
- Wal się. I przypominam Ci o Twoim basie. Kurt prawda?
- To na część Nirwany, a nie jakieś żałosne imię typu Suzy – powiedział.
- Nie jest żałosne – syknąłem. Po chwili ochłonięcia odparowałem – Nieważne, bądź o ósmej dobra?
On tylko przytaknął głową i zaczął opowiadać mi jakąś kolejną nudną historię z jego życia..a raczej kolejne, nudne wspomnienie z tą całą wspaniałą Alex. Powiem tylko jedno: śmieszna, niska i do tego feministka. Ostre połączenie.

***

[Perspektywa Alex]
Po powrocie do domu szybko coś zjadłam i rzuciłam się na sofę. Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać tumbrla. Różne zdjęcia przykuwały moją uwagę. Gdy przyszli rodzice, poszłam do siebie i przygotowałam sobie plecak na jutro do szkoły. Dziś był luz, a od jutra koszmar się zacznie, zadawanie, testy, projekty. Ponoć pierwsza klasa jest najgorsza, bo człowiek dopiero się przyzwyczaja do nowego systemu. Trochę się tym stresuję, bo zawsze trzeba na początku zrobić dobre wrażenie, a ja raczej takowego po sobie nie zostawiałam. Westchnęłam i wzięłam nowe pudełko z ołówkami, kolorowe markery, różne naklejki i schowałam do eleganckiego, czarnego plecaka. Przydadzą się w uzupełnianiu zawartości szafki szkolnej i ozdobieniu jej. Użyłabym również jakiś zdjęć, ale przecież nikogo tutaj nie znam… no pomijając Caluma. On jest cudowny! Przyjaźnimy się od zawsze, od najmniejszych lat. Jedyny problem to nasza rozłąka przez całe wakacje. Nie widzieliśmy się przez trzy miesiące, co trochę wpłynęło na naszą relację. Ale zaraz to naprawimy. Jak już mówiłam, przyjaźnimy się od zawsze. Po jedenastej wieczorem wzięłam prysznic i przygotowałam się do spania. Weszłam pospiesznie na telefonie na facebooka. Dostałam dwa nowe zaproszenia do znajomych i jedną wiadomość od Caluma. Uśmiechnęłam się do ekranu i napisałam przyjacielowi, że idę spać. W znajomych zapragnęła mnie mieć Lea, dziewczyna z różowymi pasemkami i Luke? Co? Przetarłam oczy. Czegoś tu nie rozumiem. Nie chce go w znajomych, nie zadaję się z aroganckimi dupkami.. jest coś czego on ode mnie chciał? Z Leą nie miałam problemu, ale co do tego drugiego zaproszenia to czułam mieszane uczucia. Nie chciałam udostępniać mu aż tak swoich danych, ale nie chciałam też być niemiła..przecież to przyjaciel Caluma. W końcu, po długiej walce z sobą, przyjęłam oba zaproszenia i weszłam na ich profile. Jak się domyśliłam profil Lei był jej odzwierciedleniem. Natomiast na stronie Luka tylko jedna rzecz przyciągnęła moje oczy: ‘W związku’. Ciekawe jaka dziewczyna chciała być w takiej relacji z tym palantem. Niby nie powinnam go oceniać po pierwszym wrażeniu, skoro jak już mówiłam sama nie daje dobrego, ale cos w środku mnie wywołało takie uczucia, powodujące irytacje a jego widok. Wyłączyłam aplikację, zgasiłam światło i utonęłam w miękkiej poduszce. Po chwili zmęczenie i niewyspanie dało się we znaki. Momentalnie zasnęłam, a najgorsze co mogło się zdarzyć to fakt, iż w mojej głowie huczały tylko dwa słowa: w związku, w związku…

                        ***

[czytam, komentuje, do rana z nimi baluje!]

Pierwszy, poprawiony, dodany! Jak wam się podoba? Tak powinnyśmy zacząć od samego początku, taki wizerunek Luke'a chyba każda FOCZKA kocha haha! No więc kochani, komentujcie, noe zapominajcie o hasztagu #SandCastleFF i enjoy 💗 

@TheBeatlesTime
@hiddenpoint

Prolog

PROLOG
-Podaj mi to! - krzyknął chłopiec w brązowych włosach. Zwrócił głowę w kierunku dziewczynki. Budowała właśnie zamek z piasku, który legł w gruzach przez kolorową piłkę. Popatrzyła na niego złowrogo i odrzuciła ją. Przez przypadek trafiła go w twarz. Upadł na piasek, a blondynka podbiegła do niego, żeby mu pomóc.
- Przepraszam! To było niechcący! – powiedziała pięciolatka.
- Dobrze – odpowiedział lekko sepleniąc – ja też przepraszam, za twój zamek. – Ale po chwili dodał – Mój i tak był lepszy.
Chłopiec zaśmiał się, a zdenerwowana dziewczynka wzięła garść piasku i sypnęła ją prosto w bruneta.  Bez wahania poszkodowany zrobił to samo. Po kilku minutach cali byli obklejeni piaskiem. Zatroskane mamy podbiegły do nich i przywróciły pociechy do porządku. Wzięły dzieci za ręce i ruszyły w kierunku oceanu. Kobiety nawiązały ze sobą kontakt, a maluchy uspokoiły się. Po wyjściu z wody, matki posadziły ich na tym samym kocu i otuliły ręcznikiem. Podały kanapki, a dzieci zajęły się jedzeniem.  Po chwili chłopiec odezwał się do jeszcze mokrej blondynki:
- Jednak twój zamek był lepszy - na to dziewczynka odpowiedziała mu triumfalnym uśmiechem.


 
***




Prolog zostaje. Nieważne jak bardzo jest kiepski, wiążemy z nim sentymentalne wartości, czyli nasze piękne wspomnienia. Pozdrawiamy cieplutko. Proszę komentujcie i pomóżcie nam w reklamie np. tweetując z hasztagiem #SandCastleFF. Całusy!
@TheBeatlesTime i @hiddenpoint

RESTART SAND CASTLE

Okej. Wprowadzamy kilka zmian..Po pierwsze: wszystkim, którzy tu z nami zostali, serdecznie dziękujemy za wytrwałość i przepraszamy za takie diametralne opóźnienia czasowe. Jest nam tak samo przykro jak i wam, ale w liceum jednak jest trochę ciężko, a z racji, że obie jesteśmy ambitne, musiałyśmy przedłożyć szkołę ponad hobby. Po drugie: po przeczytaniu naszych wypocin coś nam się nie zgadzało. No bo jak Alex poznała Luke'a to Hemmo był jak kurde słodziutki szczeniaczek, a potem nagle taki typowy bad boy, szlugi, dupy i te sprawy. Z racji tej postanowiłyśmy poprawić wszystkie rozdziały, tak by były bardziej spójne, by to fanfiction jeszcze bardziej wam się spodobało. No i kolejny plus: po tak długiej przerwie mogliście zapomnieć o co w ogóle chodziło w Sand Castle...więc teraz jest okazja by zacząć od nowa, załóżmy, że to dopracowane opowiadanie i liczymy na jeszcze więcej wyrozumiałości. Mamy nadzieję, że nadrobimy wcześniejsze komentarze i może teraz przybędzie więcej czytelników. Kochamy was i serdecznie dziękujemy (w szczególności @awhmywell za wytrwałość i wielka inspirację jaką dla nas jest!). No więc teraz do 18 rozdziału, notki będą się pojawiały szybciutko, aż będziemy na bieżąco. Wierzymy tylko, że wesprzecie nas komentarzami. Pozdrawiamy i wysyłamy 8712413256378 całusów ♥

@TheBeatlesTime
@foreverciastko, ale zmieniła user, więc teraz już @hiddenpoint